Ukraińska rzeczniczka praw obywatelskich Ludmyła Denisowa wezwała ONZ i Międzynarodowy Czerwony Krzyż, aby uratowały żołnierzy broniących Mariupola. Mieliby oni zostać ewakuowani do kraju trzeciego.
Denisowa podkreśliła w swoim oświadczeniu, że Rosja narusza prawo ukraińskich żołnierzy, broniących kombinatu Azowstal w Mariupolu, do opieki lekarskiej. Szacuje się, że w kombinacie jest około 600 rannych żołnierzy. Rzeczniczka podkreśliła, że brakuje tam lekarstw, żywności i wody. Część rannych leży na podłodze. Wielu żołnierzy zmarło, nie doczekawszy się pomocy. Denisowa zaapelowała również do komisji ONZ, badającej naruszenia praw człowieka w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, aby wzięła pod uwagę to dramatyczną sytuację w Azowstalu.
- Sytuacja humanitarna pogarsza się, bez względu na to, że okupanci udają, iż coś zmienia się na lepsze. Ciągle próbują coś zrobić, ale im to zupełnie nie wychodzi… Wzięli się za naprawę prądu i mamy pożary - powiedział doradca mera Mariupola, Petro Andiuszczenko, cytowany przez agencję Interfax Ukraina.
Dodał, że "woda płynie ulicami tak szybko, że podmywa miejsca pochówku w podwórzach, przez co "dochodzi do wymywania ciał zmarłych z tych grobów".
Radio Swoboda, czyli ukraińska redakcja Radia Wolna Europa, zamieściła w niedzielę relację studentki, której udało się wyjechać z Mariupola.
- Siedzisz na powalonej ulicznej latarni w środku zniszczonego miasta, […] a obok przejeżdżają kolumny rosyjskiego sprzętu: czołgi, transportery opancerzone, ciężarówki z żołnierzami, gra hymn Rosji. Myślisz sobie: to nie może dziać się naprawdę - opowiedziała.
Więcej informacji na temat wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Studentka opisała, że w pierwszych dniach wojny w Ukrainie, gdy w Mariupolu działały komunikacja i internet, dla niej "nie była to jeszcze wojna". - Trudno to porównać z przerażającymi rzeczami, które działy się później. Po całym mieście latały pociski, niemal na oślep - powiedziała.
- Ludzie z czasem nauczyli się żyć bez tego wszystkiego: wody, światła, ogrzewania przy minus 13-15 stopniach, bez jakichkolwiek połączeń, informacji, komunikacji, a nawet - bez możliwości godnego pochowania ludzi. […] Czasem nie wiedzieliśmy, czy może być gorzej, ale to "gorsze" przychodziło następnego dnia - relacjonowała.
- Mieszkańcy Mariupola myślą, że o nich zapomniano. Nie wiedzą, co o naszym mieście mówi cały świat - o tym, jakie jest bohaterskie oraz jak silni i odważni są tam ludzie. Kiedy tam jesteś, wydaje ci się, że jesteś osamotniony. Rosjanie ostrzeliwują zakłady Azowstal, miasto jest oblężone, wojska rosyjskie są dosłownie wszędzie. Nie rozumiesz, dlaczego przez osiem lat żyliście obok wojny, a teraz wkroczyła do nas. [...] Jeśli piekło istnieje, to jest w Mariupolu - podkreśliła kobieta.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>