Do zdarzenia doszło w niedzielę wczesnym popołudniem w kościele prezbiteriańskim w Laguna Woods w Kalifornii, około 70 km na południowy wschód od Los Angeles. Grupa ponad 30 osób jadła uroczysty obiad po porannym nabożeństwie. Nagle napastnik otworzył ogień do zgromadzonych tam osób. Jak podaje "The New York Times", wiernym udało się go obezwładnić i związać go kablem. Odebrano mu także dwie sztuki broni.
- Ta grupa wiernych wykazała się tym, naszym zdaniem, wyjątkowym bohaterstwem i odwagą w zatrzymaniu podejrzanego. Bez wątpienia zapobiegli oni kolejnym ofiarom śmiertelnym i rannym - powiedział podczas konferencji prasowej Jeff Hallock, zastępca szeryfa hrabstwa Orange.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Policja aresztował około 60-letniego podejrzanego. - W tej chwili nie wiemy, co było motywem działania podejrzanego, czy miał on jakiś cel, czy też jest to incydent związany z nienawiścią - podkreślił Jeff Hallock. Jak dodał, zdaniem funkcjonariuszy podejrzany nie mieszka w Laguna Woods.
Na miejscu zginęła jedna osoba, a cztery zostały poważnie ranne i w stanie krytycznym przewiezione do szpitala. Kolejna osoba doznała niewielkich obrażeń - podaje dziennik. Władze poinformowały, że ranni to czterech Azjatów w wieku od 66 do 92 lat i 86-letnia Azjatka. Wśród poszkodowanych nie ma dzieci.
To kolejna strzelanina w Stanach Zjednoczonych w ostatnich dniach. W sobotę 18-letni sprawca ubrany w strój paramilitarny, hełm i kamizelkę kuloodporną podjechał przed lokalny supermarket w Buffalo, wysiadł z samochodu i zaczął strzelać do ludzi.
Zginęło 10 osób, trzy zostały ranne. Według śledczych wszystko wskazuje na przestępstwo o podłożu rasistowskim.