W sobotę wicepremierka Ukrainy Iryna Wereszczuk przekazała najnowsze informacje na temat negocjacji w sprawie osób uwięzionych na terenie zakładów metalurgicznych Azowstal. Jak przekazała polityczka, na miejscu znajduje się kilkaset osób.
- Jest tam kilkaset osób rannych. Ich trzeba ratować w pierwszej kolejności, bo Rosjanie nie zgodzą się na wszystkich od razu - powiedziała Wereszczuk. Wicepremierka zaznaczyła, że na początek władze Ukrainy spróbują ewakuować ciężko rannych i medyków.
- Chodzi o ewakuację w sumie 60 osób z terenu Azowstalu - wyjaśniła dalej. Jak dodała, wcześniejsze rozmowy dotyczyły ewakuacji tylko 38 ciężko poszkodowanych osób. Ranni mieli być wymienieni na rosyjskich żołnierzy, którzy zostali wzięci do niewoli. Iryna Wereszczuk zaznaczyła, że negocjacje w sprawie uwolnienia obrońców Azowstalu są nadal bardzo trudne.
W piątek byli prezydenci Ukrainy - Łeonid Kuczma, Wiktor Juszczenko i Petro Poroszenko zwrócili się z apelem do Organizacji Narodów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, a także Stanów Zjednoczonych, Kanady, Chin i Turcji w sprawie pomocy w ewakuowaniu ukraińskich żołnierzy i cywilów, którzy znajdują się w zakładach Azowstal w Mariupolu. To właśnie to miejsce zostało oblężone przez rosyjską armię i mimo zapewnień pozostaje pod ciągłym ostrzałem wroga. Ponadto jeden z byłych pracowników zakładów zdradził Rosjanom ukryte przejścia, które służą obecnie do szturmowania schronu obrońców.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
W ostatnich dniach z terenów tych udało się uratować kilkuset cywilów. Kobiety, dzieci i osoby starsze przez około dwa miesiące ukrywały się w podziemnych korytarzach i schronach na terenie zakładów. Zorganizowanie konwojów humanitarnych było możliwe dzięki współpracy Ukrainy z ONZ.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Sytuacja w Mariupolu pozostaje katastrofalna. Według wstępnych szacunków w mieście mogło zginąć ponad 20 tys. mieszkańców. Dane te mogą być jednak mocno niedoszacowane. W Mariupolu od kilku miesięcy brakowało wody, jedzenia, leków, prądu i nie było ogrzewania ani łączności telefonicznej. Po ogłoszeniu zdobycia miasta przez Rosjan, mieszkańcy byli zmuszani przez żołnierzy okupanta do kopania masowych grobów i sprzątania ciał poległych z ulic.