Cały wywiad z prof. Grigorijem Judinem o sytuacji rosyjskiego społeczeństwa, propagandzie Kremla, relacjach rosyjsko-ukraińskich i spojrzeniu na władzę Władimira Putina przeczytaj na Gazeta.pl
Codziennie otrzymuję wiadomości od ludzi, których nie znam i którzy nigdy nie mieli ze mną kontaktu, ale np. widzieli mnie na YouTubie. Pytają mnie: "Czy myślisz, że miałoby sens, gdybym popełnił samobójstwo? Czy to by coś zmieniło?". Albo: "Czy gdybym podpalił się na Placu Czerwonym, to by coś dało? Jak oceniasz, czy to wpłynęłoby na ludzi?"
- mówi na łamach Gazeta.pl rosyjski politolog i filozof polityki.
Nasz rozmówca przyznaje, że młodzi Rosjanie z jednej strony nie są zadowoleni z tego, co dzieje się w ich kraju i z ich krajem po inwazji na Ukrainę, ale nawet mimo tego nadal pozostają najbardziej apolityczną grupą społeczną. "Bezradność" to słowo klucz w przypadku nie tylko młodych, ale i całego rosyjskiego społeczeństwa.
Więcej o polityce Kremla i wojnie w Ukrainie przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl
Zdaniem prof. Judina, najtrudniejsza jest sytuacja młodych zaangażowanych politycznie i społecznie, którzy od dawna są przeciwko polityce Kremla.
Oni rozumieją obecną sytuację lepiej od innych. Lepiej rozumieją też perspektywy dla Rosji
- przekonuje na łamach Gazeta.pl. I dodaje, że zmiany, jakie zaszły w Rosji w ostatnich 2,5 miesiąca "bardzo mocno odczuli to również ci, którzy byli zaangażowani w globalną komunikację, nieważne, czy na poziomie ekonomicznym, kulturalnym czy innym".
Spora część z nich uciekła zresztą z Rosji. Mowa o ponad milionie osób, a ten exodus cały czas trwa
- podkreśla rosyjski politolog.
Zaznacza też, że w Rosji można odczuć coraz mocniejszą presją na młodym pokoleniu.
Putin wie, że to jego słaba strona, a ponadto ma świadomość, że będzie ich potrzebować, żeby ginęli dla niego na polu bitwy. Poza tym, od kilku lat obserwujemy powiększającą się wyrwę między młodą i starszą generacją
- analizuje prof. Judin.