Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko przekazał w czwartek rano w mediach społecznościowych, że w środę "nieprzyjaciel nie zaprzestał prób szturmu na lądzie".
"Główny cel - zablokować wyjścia z systemu podziemnych przejść, które zdrajca wskazał wrogowi. Mimo to nasi obrońcy Mariupola próbują kontratakować, ryzykując wszystko" - dodał.
Jak wskazał Andriuszczenko, jednym z największych problemów są drony i "byłoby znacznie łatwiej", gdyby istniał sposób na ich unieszkodliwienie.
Gigantyczny kompleks hutniczy Azowstal to ostatnie miejsce w Mariupolu, gdzie bronią się ukraińscy żołnierze. Rosjanie od kilku dni systematyczne ostrzeliwują teren, a w ostatnich dniach pojawiły się informacje, że zdołali dostać się do środka.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W schronach nie ma leków ani środków opatrunkowych dla rannych osób. Brakuje jedzenia ani picia.
Miejscowe władze informują, że w podziemiach huty jest około tysiąca żołnierzy oraz setka cywilów. - Żeby wywieźć wszystkich i przeszukać wszystkie schrony i upewnić się, że cywilów już nie ma, musi być ściśle przestrzegane zawieszenie broni. Teraz takiej możliwości nie ma - mówił w tym tygodniu mer Mariupola Wadim Bojczenko.
Mariupol został w przeważającej większości zrównany z ziemią przez Rosjan. Miasto jest też niemal w całości kontrolowane przez Rosję. Szacuje się, że w całym Mariupolu jest kilkadziesiąt tysięcy cywilów. Siły okupacyjne miały wprowadzić pozwolenia na wyjazd z miasta, a nawet na wychodzenie z domów.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>