Rosjanie próbują się przedostać przez Doniec już od kilku dni. Rzeka jest najlepszą przeszkodą terenową jaka broni ukraińskiego Donbasu od północy. Mosty na niej zostały już dawno wysadzone. Rosjanom nie pozostaje nic innego, jak próbować przerzucić przez rzekę swoich mostów pontonowych. Nie jest to jednak łatwa sztuka, kiedy przeciwnik czeka.
Rosjanie dotarli do linii Dońca w kilku miejscach na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni. W rejonie od miejscowości Jampił na zachodzie i Kremienna na wschodzie. Rzeka nie jest specjalne duża. Ma około 50 metrów szerokości i kilka metrów głębokości w nurcie. Rosjanie mają na swoim północnym brzegu rozległe lasy. Południowy brzeg w rękach Ukraińców szybko wznosi się i jest suchy, przechodząc w rozległe pola uprawne.
Nagranie pokonywania mostu pontonowego na rzece Doniec w rejonie miasta Izium. Tam Rosjanie z powodzeniem przedostali się na drugi brzeg jeszcze w marcu.
Celem Rosjan jest przedostać się na południowy brzeg i uderzyć na tyły głównego ukraińskiego punktu oporu na wschodzie Donbasu, czyli miejscowości Rubiżne-Siewierodonieck-Lisiczańsk. Tak jak opisywaliśmy w ostatnim szerszym omówieniu sytuacji na frontach, Rosjanie na razie najwyraźniej porzucili koncepcję zamknięcia całego ukraińskiego Donbasu w dużym okrążeniu. Teraz wydają się koncentrować na przecięciu go na pół. Przekroczenie Dońca jest wobec tego kluczowe.
Zwłaszcza że około siódmego maja Rosjanie, po intensywnych dwumiesięcznych walkach, zajęli miejscowość Popasna, położoną na południowym odcinku frontu. Jest położona po drugiej stronie ukraińskiego Donbasu względem opisywanego odcinka rzeki Doniec. Może stanowić punkt wyjściowy do dalszych ataków na północ i próby połączenia się z oddziałami, które ewentualnie przekroczą rzekę. Tym bardziej jej pokonanie zyskuje na znaczeniu, co widać po działaniach Rosjan w ostatnich dniach.
W sobotę 7 maja rosyjskie pododdziały podjęły pierwszą próbę przerzucenia mostu pontonowego przez Doniec. Niedaleko zajętej kilka dni wcześniej miejscowości Jampił. Nie poszło im to jednak dobrze. Ukraińcy twierdzą, że zaskoczyli Rosjan podczas ustawiania przeprawy. Na dowód pokazali zdjęcia, na których widać zniszczony most pontonowy i porzucony na rosyjskim brzegu sprzęt inżynierów. Nie podano, w jaki sposób zatrzymano Rosjan, ale najpewniej ogniem artylerii.
Następnego dnia rosyjscy inżynierowie próbowali postawić drugą przeprawę dalej na wschód. W rejonie miejscowości Biłohoriwka. To też im nie poszło dobrze. Most pontonowy owszem ustawili i zaczęły po nim jechać na drugi brzeg czołgi oraz transportery opancerzone, ale Ukraińcy skierowali nań ostrzał artyleryjski. W efekcie most został zniszczony. Niewielki pododdział Rosjan, który przedostał się na drugi brzeg, miał zostać zniszczony. Na dowód znów pokazano zdjęcia.
Dwa niepowodzenia nie zraziły jednak Rosjan. Próby przekraczania rzek to z zasady trudne i ryzykowne operacje. Zwłaszcza jeśli przeciwnik się ich spodziewa. Specjalne oddziały inżynierów muszą zmontować pływający most z modułów przewożonych na ciężarówkach, pomagając sobie przy tym niewielkimi motorówkami. Teoretycznie na tak wąskiej rzece powinni się uwinąć w mniej niż godzinę, ale realia pola walki są inne niż te na ćwiczeniach. Ukraińcy już wielokrotnie udowodnili, że głupi nie są. Rosyjskie próby przekroczenia Dońca były spodziewane. Mostów pontonowych nie można postawić gdziekolwiek, potrzebne jest do tego odpowiednie miejsce, bez bagnistych brzegów i z dogodnym dojazdem do rzeki z obu stron. Doświadczony specjalista łatwo wskaże takie lokalizacje. Ukraińcy najpewniej przygotowali sobie uprzednio plan ostrzelania wybranych miejsc i zadbali, żeby ktoś je obserwował.
Skuteczność ukraińskich przygotowań Rosjanie dobitnie odczuli 11 maja rano, ponownie w rejonie Biłohoriwki. W zakolu rzeki, gdzie na obu brzegach są drogi dochodzące do niewielkich ośrodków letniskowych. Tym razem Rosjanie postanowili spróbować przekroczyć rzekę na dużą skalę. Świtem, pod osłoną mgły i zasłony dymnej, postawiono dwa mosty pontonowe tuż obok siebie. Według relacji Ukraińców, ich obserwatorzy samej operacji nie widzieli, ale ją usłyszeli za sprawą silników motorówek rosyjskich inżynierów. Na miejsce wskazane wcześniej skierowano silny ostrzał artyleryjski. Do akcji miały zostać rzucone nawet samoloty, co by oznaczało wielką wagę, jaką Ukraińcy przywiązywali do zatrzymania rosyjskiej operacji. Swoich nielicznych maszyn ukraińskie lotnictwo nie kieruje do byle jakich zadań, zwłaszcza w rejonie, gdzie może działać silna rosyjska obrona przeciwlotnicza.
Ze zdjęć pobojowiska wynika, że Rosjanie zdołali przeprawić na drugi brzeg kilkadziesiąt pojazdów. W tym około dziesięciu czołgów. Oznacza to znaczne siły i wskazuje na dużą determinację. Stłoczeni na małym obszarze zaczęli jednak szybko ponosić ciężkie straty od ukraińskiego ostrzału. Ukraińcy trafili też wielokrotnie obie wstęgi mostów, co widać po dziurach w nich. Jeszcze przed południem rosyjska operacja się załamała. Oba mosty zostały zerwane i zatopione. Na ukraińskim brzegu zostało potężne wrakowisko. Na to wszystko Ukraińcy ponownie pokazali dowody w postaci zdjęć wykonanych z dronów.
Blogerzy zajmujący się podliczaniem na ich podstawie strat w sprzęcie, doliczyli się ponad 60 zniszczonych, uszkodzony i porzuconych rosyjskich pojazdów. W tym kilkunastu czołgów. Oznacza to bardzo ciężkie straty jak na jedno starcie. Straty w ludziach w takiej sytuacji mogły sięgnąć nawet ponad stu zabitych i rannych.
Pomimo takiej serii porażek, Rosjanie mają próbować dalej. W czwartek 12 maja rano Ukraińcy zaczęli donosić o kolejnej próbie postawienia mostu pontonowego w rejonie Jampiła. Wywiązać miały się ciężkie walki. Ich rezultat nie jest na razie znany. Również w rejonie Biłohoriwki Rosjanie mają próbować ponownie. Ukraińcy donoszą o ciężkich walkach. Być może pomimo poważnych strat uwiecznionych na zdjęciach, jakaś część rosyjskich sił utrzymała się jednak na ukraińskim brzegu, wobec czego postawienie nowych przepraw było łatwiejsze.
Jest ewidentne, że sforsowanie Dońca w tym rejonie ma dla Rosjan bardzo wysoki priorytet. Niezależnie od strat, uderzenie ma pójść na południe i odciąć Siewierodonieck, albo przynajmniej zmusić Ukraińców do rozproszenia sił. Zbiega się to z zintensyfikowaniem ataków na samo to kluczowe miasto i okoliczne punkty oporu Ukraińców. Rosjanie mieli rzucić do walki w tym rejonie w ostatnich dniach znaczne nowe siły. Według najnowszych informacji Ukraińcy mieli zostać już wyparci z resztek Rubiżnego, gdzie zacięcie bronili się dwa miesiące.
Sytuacja na wschodnim krańcu Donbasu wydaje się być dla ukraińskiego wojska ciężka. Rosjanie pomimo wielu niepowodzeń i poważnych strat napierają dalej, a w ostatnich dniach robią to jeszcze mocniej.