Ukraińcy kontratakują w rejonie Charkowa i zagrażają zapleczu Rosjan. Ci ciągle prą naprzód w Donbasie [SYTUACJA NA FRONTACH]

Ukraińskie wojsko z powodzeniem odrzuciło Rosjan od Charkowa i odbiło szereg miejscowości w rejonie miasta, zbliżając się do kluczowych linii zaopatrzeniowych rosyjskiego wojska. To natomiast nieustannie atakuje w Donbasie, gdzie systematycznie odnosi powolne sukcesy.

Faza intensywnych walk na wschodzie Ukrainy trwa już ponad trzy tygodnie, od momentu ogłoszenia rozpoczęcia przez Rosjan generalnej ofensywy w tym rejonie. Pomimo użycia znacznych sił, rosyjskie wojsko do dzisiaj nie osiągnęło większych sukcesów. Nie udało się mu nigdzie przełamać ukraińskiej obrony i dokonać znaczących postępów. Niezmiennie trwa zażarta walka na wyniszczenie, w której żadna ze stron nie ma dość dużej przewagi, aby zdecydowanie rozstrzygnąć sytuację na swoją korzyść.

Brną, ale jednak naprzód

Jak bardzo ograniczone są postępy w terenie widać, gdy się patrzy na mapę przedstawiającą aktualny przebieg linii frontu w Donbasie, oraz tą sprzed półtora tygodnia. Wówczas opisywaliśmy sytuację dokładniej po raz ostatni.

Bitwa w Donbasie. Stan na 28 kwietniaBitwa w Donbasie. Stan na 28 kwietnia Fot. Militaryland.net

Link do mapki w większej rozdzielczości.

Sytuacja aktualnie wygląda natomiast tak. Wyraźną zmianę widać właściwie tylko w centralnej części mapy, gdzie Rosjanie dokonali istotnych postępów, docierając w większości do linii rzeki Doniec.

Sytuacja w Donbasie. Stan na 9 majaSytuacja w Donbasie. Stan na 9 maja Fot. militaryland.net

Link do mapki w większej rozdzielczości.

Do dzisiaj stało się ewidentne, że rosyjskie ataki na początkowo wydawałoby się kluczowej osi na południe od miasta Izium (czerwony występ na zachodzie/po prawej stronie mapy), zostały przez Ukraińców zatrzymane. Od dwóch tygodni sytuacja właściwie się nie zmieniła. Rosjanie zdołali w pierwszych dniach posunąć się po kilka-kilkanaście kilometrów w linii prostej i zamarli. Oznacza to, że jeśli mieli ambicje urządzania wielkiego okrążenia Ukraińców w Donbasie, to przynajmniej na razie musieli z nich zrezygnować. Uzupełniające uderzenie z południa z rejonu Doniecka było jeszcze mniej udane, bo tam linia frontu praktycznie nie drgnęła na przestrzeni ostatnich trzech tygodni. Poza bardzo ograniczonymi zyskami Rosjan w postaci jednej wsi i kilkunastu kilometrów kwadratowych.

Wyraźne zmiany można natomiast dostrzec na centralnym odcinku północnego frontu. Pomiędzy Izium a Siewierodonieckiem. Tam Rosjanie od początku ofensywy konsekwentnie spychają Ukraińców na południe. Na wschodzie, między miejscowościami Łymań i Siewierodonieck, zdołali w ostatnich dniach dotrzeć do rzeki Doniec, która jest główną przeszkodą terenową chroniącą w tym rejonie od północy ukraiński Donbas. Ukraińcy wysadzili na niej wszystkie mosty, ale nie jest to żadna wielka rzeka, więc Rosjanie zaczęli próbować stawiać mosty pontonowe. Ukraińcy twierdzą, że pierwszy w rejonie Siwierska zniszczyli jeszcze w trakcie ustawiania. Na dowód pokazali zdjęcia.

Następnego dnia Rosjanie spróbowali dalej na wschód w rejonie Biłohoriwki i miało im się udać. Przynajmniej początkowo. Ukraińcy twierdzą, że jeden pododdział rozpoznawczy przejechał na południowy brzeg, ale miał wpaść w ukraińską zasadzkę na obrzeżach Biłohoriwki. W kolejnych godzinach sam most miał też zostać zniszczony, na czego dowód ponownie pokazano zdjęcia.

Wzmocnione uderzenie na wschodzie

Gorzej dla Ukraińców wygląda sytuacja na samym wschodzie kontrolowanego przez nich terytorium i kluczowych miast Rubieżne-Siewierodonieck-Łysyczańsk. Natężenie walk w tym rejonie w ostatnich dniach wskazuje, że to tam Rosjanie rzucili dodatkowe siły. Być może to efekt ograniczenia ambicji wobec fiaska próby dużego okrążenia Donbasu. Wskazują na to między innymi dotychczas nieudane próby przekraczania Dońca, które miały miejsce właśnie na niedalekich tyłach wspomnianych trzech strategicznych miast.

Na południe od nich, po drugiej stronie ukraińskiego terytorium, Rosjanom udało się po bardzo ciężkich walkach trwających od początku wojny, zająć całość obróconej w gruzy miejscowości Popasna. Ukraińcy twierdzą, że wycofali się z niej na kolejne przygotowane pozycje obronne. Jak na razie faktycznie wygląda na to, że zajęcie samej miejscowości nie przełożyło się na utworzenie jakiegoś wyłomu w ukraińskich liniach. Próba ataku z Popasnej dalej w głąb Donbasu miała zostać zatrzymana. Dalej na wschód Ukraińcy stracili jednak w ostatnich dniach kolejną miejscowość, Niżne.

Nagranie z kokpitu rosyjskiego samolotu szturmowego Su-25 atakującego w ostatnich dniach ukraińskie umocnienia na południowych obrzeżach Popasnej.

Rosjanie przypuścili też mocny atak na Wojewodiwkę. To miejscowość pomiędzy Rubieżnym a Siewierodonieckiem. Najpewniej Rosjanie chcieli rozdzielić te dwa ukraińskie punkty oporu. W Rubieżnym ciężkie walki trwają od pierwszych tygodni wojny i Ukraińcy kontrolują tylko południową część miasta, ale kolejne rosyjskie ataki już od tygodni spełzają na niczym. Najwyraźniej Rosjanie chcieli spróbować odciąć upartych ukraińskich obrońców od zaplecza w większym Siewierodoniecku. Początkowo mieli wedrzeć się do Wojewodiwki, ale Ukraińcy twierdzą po dwóch dniach walk, że udało im się utrzymać i rosyjski atak został odparty.

Na reszcie frontu w Donbasie, czyli głównie jego południowej części w rejonie miast Gorłówka i Donieck, Rosjanie nie odnotowali praktycznie żadnych postępów. Tak jak od początku wojny. Trzy miesiące ciężkich walk dały im zajęcie jednej niewielkiej miejscowości. Silne ukraińskie umocnienia na byłej linii zawieszenia broni i za małe rosyjskie siły wyznaczone do ich przełamywania, oznaczają krwawy pat.

Nagranie przedstawiające rosyjską kolumnę zmechanizowaną próbującą atakować w rejonie Oleskandriwki w pobliżu Doniecka. Napastnicy są skutecznie rozbijani połączonym ogniem artylerii i rakiet przeciwpancernych.

Dalej na zachód aż do Zaporoża zmian w przebiegu linii frontu od początku rosyjskiej ofensywy też jest niewiele. Dwie większe próby uderzenia w rejonie Huliaipola i Wielkiej Nowosiłki zostały zablokowane. Ukraińskie źródła twierdzą, że w ostatnich dniach w tej okolicy przeprowadzono jakiś kontratak, ale nie ma żadnych wiarygodnych informacji czy dowodów.

Front na odcinku Zaporoże-Donbas. Stan na 9 majaFront na odcinku Zaporoże-Donbas. Stan na 9 maja Fot. militaryland.net

Dalej na południe nad brzegiem Morza Azowskiego niezmiennie bronią się resztki ukraińskich obrońców Mariupola. Rosjanie na początku maja twierdzili, że nie będą próbować szturmować zajmowanych przez nich terenów wielkich zakładów Azowstal. Pomimo tego w połowie pierwszego tygodnia maja przeprowadzili większy atak i zintensyfikowali ciężki ostrzał.

Ukraińcy dalej się bronią, choć w dłuższej perspektywie są skazani na porażkę, bo uratować ich mógłby tylko cud. Obrońcy wysyłają apele o pomoc i twierdzą, że większość cywilów udało się ewakuować z bunkrów pod zakładami, ale nadal jest w nich ponad pół tysiąca rannych żołnierzy, dla których nie ma już leków i umierają w męczarniach.

Zobacz wideo

Ukraińcy atakują w rejonie Charkowa

Znacznie korzystniej dla Ukraińców wygląda sytuacja w rejonie Charkowa. Od początku maja przeprowadzają tam ograniczone i powolne, ale w większości udane kontrataki. Odepchnęli Rosjan na kilkanaście kilometrów od miasta, uniemożliwiając im ostrzeliwanie go przy użyciu najprostszej artylerii lufowej i rakietowej. Źródła rosyjskie twierdzą, że w tym rejonie do obrony zostawiono głównie najgorszej jakości oddziały, między innymi zwerbowanych siłą mieszkańców Doniecka i Ługańska. Mają wykazywać się zerowym morale. Jednak to właśnie w tym rejonie zniszczono najnowszy rosyjski czołg T-90M, które są na uzbrojeniu tylko jednej z wyborowych brygad zmechanizowanych.

Ukraińcy nie tylko odpychają Rosjan od Charkowa, ale też uderzyli na północny wschód i dotarli aż do miejscowości Rubiżne nad brzegiem Dońca. To kilkanaście kilometrów w linii prostej od bardzo ważnego miasta Wołczańsk. Przebiegają przez nie ważne szlaki zaopatrzeniowe Rosjan. Droga i linia kolejowa z rosyjskiego Biełgorodu do ukraińskiego Kupiańska, który jest centrum logistycznym rosyjskiego wojska na znacznej części północnego frontu w Donbasie. Nie oznacza to, że Ukraińcy rychło Wołczańsk zdobędą, ponieważ po drodze mają wysadzony most na Dońcu i najpewniej Rosjanie zrobią dużo, aby ich zatrzymać. Jednak już teraz ukraińskie wojsko może ostrzeliwać kluczowe rosyjskie szlaki zaopatrzeniowe artylerią, z czym mieliśmy już do czynienia podczas bitwy na północny zachód od Kijowa, ze znanym dla Rosjan rezultatem.

Sytuacja w rejonie Charkowa. Stan na 9 majaSytuacja w rejonie Charkowa. Stan na 9 maja Fot. militaryland.net

Link do mapy w większej rozdzielczości.

Dla porównania mapa z 28 kwietnia. Widać efekty ukraińskich kontruderzeń.

Sytuacja w rejonie Charkowa. Stan na 28 kwietniaSytuacja w rejonie Charkowa. Stan na 28 kwietnia Fot. Militaryland.net

Link do mapy w większej rozdzielczości.

Ukraińcy mieli też przeprowadzić jakiś kontratak dalej na południe, w rejonie Izium. Dokładniej na zachód od tego kluczowego miasta, gdzie znajduje się duży las. Ukraińcy mieli ustawić tam co najmniej dwa mosty pontonowe na rzece Doniec. Jeden został zniszczony, ale kolejny, lub kolejne dwa, miały przetrwać. Satelity zarejestrowały pojawienie się wielu pożarów we wspomnianym lesie, co sugeruje trwające tam walki albo ostrzały artyleryjskie. Nie ma jednak wiarygodnych informacji na temat tego, co dokładnie się dzieje. Być może była to ukraińska próba ściągnięcia uwagi Rosjan i utrudnienia im przerzucania sił dalej na północ w rejon Charkowa, lub atakowania dalej na południe w Donbasie. Trudno uwierzyć, że dotychczas raczej ostrożni Ukraińcy porwaliby się na tak ryzykowną kontrofensywę przez rzekę w kierunku Izium, w którego rejonie ma się znajdować duże zgrupowanie rosyjskich wojsk.

W tym rejonie Ukraińcy ostrzelali między innymi jakiegoś rodzaju bazę tyłową. Dokładniej w miejscowości Zabawne, około dziesięciu kilometrów na północ od Izium, na zapleczu rosyjskiego zgrupowania.

Ostatni rejon walk to obwody chersoński i mikołajowski, najdalej na zachód wysunięta część frontu. Niezmiennie od wielu tygodni praktycznie nie ma tam większych ruchów z obu stron. Linia frontu ustabilizowała się jeszcze na przełomie marca oraz kwietnia i stoi w miejscu do dzisiaj. Doniesienia o szykowaniu Rosjan jakiegoś większego ataku na północ w kierunku Krzywego Rogu nie zmaterializowały się. Tak samo jak spodziewane próby ukraińskiego ataku w celu wyzwolenia Chersonia. Nie licząc niewielkich lokalnych ataków i ciągłego wymieniania się ciosami przy pomocy artylerii.

Sytuacja w rejonie Chersonia. Stan na 9 majaSytuacja w rejonie Chersonia. Stan na 9 maja Fot. militaryland.net

Bitwa powietrzno-morska

Dodatkowo Ukraińcy w pierwszym tygodniu maja przeprowadzili serię ataków na Wyspę Węży na Morzu Czarnym, na południe od Odessy. Miejsce słynnej wymiany zdań pomiędzy ukraińską obsadą a rosyjskim okrętem na początku wojny. Teraz przy pomocy głównie dronów TB2 Bayraktar zniszczyli tam kilka systemów obrony przeciwlotniczej, kuter desantowy, kilka niewielkich okrętów patrolowych, śmigłowiec transportowy i przeprowadzili skuteczny nalot najprawdopodobniej parą myśliwców Su-27.

Efekty ukraińskiego nalotu były spektakularne.

Wszystko wskazuje na to, że z obawy przed ukraińskimi rakietami przeciwokrętowymi, które zatopiły już krążownik Moskwa, Rosjanie nie utrzymywali w tym rejonie większych okrętów zdolnych zapewnić wyspie skuteczny parasol przeciwlotniczy. Teraz może pozostać ziemią niczyją, której żadna ze stron nie jest w stanie skutecznie utrzymać.

Zniszczenie rosyjskiego śmigłowca Mi-17 przez dron TB2. Miał przywieźć na wyspę oddział sił specjalnych w celu zorientowania się w sytuacji po nalocie Su-27, który zerwał komunikację z garnizonem.

Straty Ukraińców w tych walkach nie są znane. Przyznali się tylko do śmierci zastępcy dowódcy lotnictwa morskiego, który miał zginąć w śmigłowcu Mi-14 strąconym przez rosyjski myśliwiec. Rosjanie twierdzą, że Ukraińcy próbowali desantu na wyspę i w celu jej zajęcia tuż przed rosyjskimi obchodami dnia zwycięstwa 9 maja. Mieli zostać odparci z ciężkimi stratami, między innymi w postaci myśliwca, trzech śmigłowców i kilku niewielkich okrętów. Nie pokazano na to jednak żadnych dowodów.

Wzajemne wyczerpywanie się

Niezależnie od ewidentnie dynamicznych starć w rejonie Wyspy Wężowej, na frontach wojny w Ukrainie obserwujemy to samo od początku rosyjskiej ofensywy trzy tygodnie temu. Metodyczną wojnę na wyniszczenie, w której główne skrzypce gra artyleria. Prawdziwy bóg wojny. Teraz bardzo skutecznie wspomagany przez niewielkie drony rozpoznawcze. Straty obu stron pozostają tajemnicą, choć można się spodziewać, że są poważne. Dla Rosjan zapewnie bardziej, ponieważ to oni zazwyczaj atakują, co automatycznie oznacza wystawianie się na większe ryzyko. Tym bardziej, jeśli się nie ma przytłaczającej przewagi, a oni jej nie mają nigdzie.

Niezmiennie kluczowe jest to, kto szybciej traci proporcjonalnie większą część swoich sił i kto jest w stanie skuteczniej uzupełniać straty. Rosja ciągle nie ogłasza mobilizacji, co oznacza, że nie jest w stanie na dużą skalę wzmacniach swoich oddziałów, już mocno przetrzebionych trzema miesiącami walk. Na dodatek nawet prorosyjskie źródła czasem przyznają, że morale często jest złe. Ukraińcy mobilizację prowadzą od początku i systematycznie kierują do walk świeże siły. Ich żołnierze wydają się też mieć znacznie wyższe morale. Mają jednak mniejsze możliwości jeśli chodzi o zapasy ciężkiego uzbrojenia, a Rosjanie skutecznie zrujnowali im przemysł zbrojeniowy. Z czasem Ukraińcy będą więc coraz bardziej uzależnieni od pomocy z NATO.

Jedno jest właściwie pewne. Rosyjskie wojsko zawodowe nie ma już dość sił, aby walnie pobić Ukraińców. Widać to choćby w ciągle ograniczanych skalach ofensyw. Mogą zająć jeszcze część Donbasu, ale wszystko wskazuje, że to by było na tyle, zanim stracą zdolność do działań ofensywnych z powodu strat.

Zobacz wideo
Więcej o: