Amerykanie wściekli na senatorkę. Zarzekała się, że sędzia nie poprze zakazu aborcji. A on poparł

Wiktoria Beczek
"Pieprzyć cię, Susan Collins" - powtarzają amerykańscy komentatorzy po tym, jak republikańska senatorka w 2018 roku ogłaszała wszem wobec, że zagłosuje za kandydaturą sędziego Bretta Kanavaugh'a, bo ten z pewnością nie poprze zakazu aborcji. Tymczasem według szkicu, który wyciekł z Sądu Najwyższego, Kavanaugh poparł zakaz, na co zresztą wskazywała jego wcześniejsza aktywność. Pozostaje pytanie - Collins jest łatwowierna czy celowo wprowadzała w błąd opinię publiczną?

Przed pięćdziesięcioma laty Sąd Najwyższy w USA wydał wyrok ws. Roe vs. Wade, który zalegalizował aborcję. Dziś nominaci Donalda Trumpa (a jeden z nich powołany z naruszeniem prawa) chcą unieważnić ten wyrok, tym samym wprowadzając zakaz aborcji w znacznej części kraju. Zakaz dotknie kilkadziesiąt milionów Amerykanek, dlatego na Gazeta.pl publikujemy serię tekstów na ten temat.

Więcej o wycieku, sędziach SN i tym, co czeka Amerykanki, przeczytasz tu:

W poniedziałek doszło do bezprecedensowego wycieku szkicu opinii Sądu Najwyższego, z którego wynika, że większość składu sędziowskiego - Samuel Alito, Clarence Thomas, Neil Gorsuch, Brett Kavanaugh i Amy Coney Barret - opowiada się za unieważnieniem wyroku Roe vs. Wade, który zalegalizował w USA aborcję. Jeśli nowe orzeczenie będzie zgodne z projektem, prawo do aborcji stracą najpewniej mieszkanki 26 stanów. Prezydent Joe Biden zapowiedział już kodyfikację wyroku, czyli zapisanie prawa do przerywania ciąży w ustawie.

Senatorka zarzekała się, że Kavanaugh nie obali Roe vs. Wade

Sędzia Neil Gorsuch został powołany z naruszeniem prawa. Republikanie, mający większość w Senacie, przez 10 miesięcy blokowali wysłuchanie nominata Baracka Obamy - Merrica Garlanda, twierdząc, że nie powinno się powoływać nowego sędziego w roku wyborczym, choć takie prawo nie istnieje. Gdy wybory wygrał Donald Trump, a nominacja Garlanda wygasła, do SN powołano Gorsucha. Za jego powołaniem głosowało też troje senatorów Partii Demokratycznej - Heidi Heitkamp, Joe Donelly i Joe Manchin - co dało wynik 54 do 45 za powołaniem. Manchin głosował też, jako jedyny demokrata, za kandydaturą Bretta Kavanaugh'a.

W przypadku jego powołania szczególnie ważne głosy należały do Susan Collins i Lisy Murkowski, republikańskich senatorek, które jako jedyne w partii teoretycznie popierają prawo kobiet (i innych osób mogących zajść w ciążę) do aborcji.

Murkowski pierwotnie była przeciwko powołaniu sędziego, ale ostatecznie wstrzymała się od głosu, by kurtuazyjnie "wyrównać" brak głosu republikańskiego senatora, nieobecnego ze względu na ślub córki. Murkowski tłumaczyła, że był to gest porozumienia ponad podziałami, a ponadto rzeczony senator mógł wrócić na głosowanie oferowanym mu przez innego kolegę prywatnym samolotem, więc jej głos nic nie zmienił.

Collins z kolei informowała, że podczas prywatnych wysłuchań Bretta Kavanaugh'a pytała go o prawo do aborcji i zarzekała się, że po zaprzysiężeniu na sędziego nie będzie głosował za odrzuceniem Roe vs. Wade. - Nie zagłosowałabym na sędziego, który wykazałby niechęć do Roe vs. Wade, bo oznaczałoby to, że nie szanuje on precedensu (...). Powiedział, że precedens jest osadzony w naszej konstytucji - przekonywała.

Na poniższym nagraniu można zobaczyć, że Collins swoje zapewnienia powtarzała przynajmniej pięciokrotnie w różnych sytuacjach:

Oskarżenie Kavanaugh'a o napaść seksualną

Głosy Collins i Murkowski były tak ważne, bo nigdy w historii zaprzysiężeń sędziów różnica głosów nie była tak niewielka. Kandydatura Kavanaugh'a była szeroko oprotestowana w Kongresie i poza nim, przede wszystkim ze względu na oskarżenia, które wysunęła wobec niego Christine Blasey Ford.

Ford zeznała w Kongresie, że w 1982 roku pijany Kavanaugh i jego kolega Mark Judge zamknęli ją w pokoju, gdzie Kavanaugh obmacywał ją i rozbierał. Ford miała wówczas 15 lat, Kavanaugh - 17. Nastolatka była pewna, że zostanie zgwałcona, a może nawet zabita, bo Kavanaugh uciszając ją, utrudniał jej oddychanie. Ostatecznie udało jej się uciec, gdy drugi nastolatek wskoczył na łóżko i wywrócił ich oboje. Zeznania Ford potwierdzały notatki z terapii, na której sześć lat wcześniej mówiła o próbie gwałtu oraz przeprowadzony przez FBI test na wykrywaczu kłamstw. Przyszły sędzia SN twierdził z kolei, że to atak na niego ze strony lewicowych aktywistów i demokratów oraz zemsta za pracę przy próbie impeachmentu Billa Clintona.

W związku z oskarżeniami (w międzyczasie pojawiły się też głosy kolejnych kobiet), Biały Dom dał FBI tydzień na przeprowadzenie w tej sprawie śledztwa. Raport służb trafił do Senatu na dwa dni przed głosowaniem. Zdaniem demokratów śledztwo było farsą i pomijało zeznania kluczowych świadków. Media informowały wręcz o ingerencjach Białego Domu w działania FBI, zakazując powołania konkretnych świadków i podnoszenia tematów związanych z alkoholowymi zwyczajami Kavanaugh'a w młodości.

Przeciwko zaprzysiężeniu prawnika ze względu na to, jak zachowywał się i odpowiedział na pytania w Kongresie, opowiedziało się w liście otwartym 2400 amerykańskich profesorów prawa. Sprzeciwiali się temu też koledzy z Yale, z którymi Kavanaugh miał pić, a ponoć nawet Ivanka Trump odradzała ojcu powołanie go na sędziego Sądu Najwyższego.

Collins zdziwiona głosami za zakazem aborcji

Dziś Collins mówi, że jest zdziwiona tym, że Kavanaugh miał poprzeć szkic opinii, który wyciekł do mediów, bo jest to "całkowicie sprzeczne" z tym, co mówił jej na spotkaniu.

Naprawdę jesteś zdziwiona Susan? 

  • Kavanaugh był na liście prawników aprobowanych przez Federalist Society (skrajnie konserwatywną organizację prawniczą - brzmi znajomo?), którą wręczono Donaldowi Trumpowi, by z niej wybierał nominatów;
  • był popierany przez organizacje zwolenników przymusu rodzenia, jako sędzia, który przyczyni się do unieważnienia Roe vs. Wade;
  • ostrzegała przed nim Planned Parenthood, organizacja działająca na rzecz praw reprodukcyjnych, bo na jego poglądy wskazywała praktyka sędziowska;
  • profesorowie prawa na łamach "The Washington Post" przeprowadzili analizę działań sędziego w sądzie apelacyjnym i ocenili, że był "jednym z najbardziej konserwatywnych sędziów w regionie Waszyngtonu w latach 2003-2018". 

A w końcu przecież dokładnie to - obalenie Roe vs. Wade - obiecywał Trump. Tuż przed wygranymi wyborami zapowiedział, że jego zwycięstwo "automatycznie" oznacza unieważnienie wyroku, gdy tylko powoła swoich nominatów do Sądu Najwyższego. 

"Pieprzyć cię, Susan Collins"

"Pieprzyć cię za deklaracje, że jesteś umiarkowana i pro-choice, a potem decyzję - tak, decyzję - żeby wierzyć we wszystkie kłamstwa, którymi nakarmili cię psychopaci z Federalist Society w twoim biurze senatorskim" - pisze Jezebel w artykule "Pieprzyć cię, Susan Collins". Tę frazę powtarza obecnie wielu amerykańskich komentatorów.

Portal wskazuje również na to, że Collins głosowała przeciwko Amy Coney Barrett, kolejnej superkonserwatywnej sędzi, nominatce Trumpa, bo republikanie mieli wystarczającą liczbę głosów i jej poparcie nie miało znaczenia. Nad kandydaturą Barrett głosowano zaledwie kilka dni przed wyborami, w których startowała Collins, więc miał to być - zdaniem portalu - "cyniczna zagrywka, żeby nie stracić pracy".

"Albo Susan Collins jest najbardziej naiwną senatorką w izbie, albo (co wydaje się bardziej prawdopodobne) działa w złej wierze i w desperackiej próbie zdobycia wyborców udaje, że popiera prawo do aborcji. Obie opcje wskazują na jej tchórzostwo i obłudę" - pisze z kolei portal Mary Sue.

"Collins tylko udaje głupią"

Podobnych głosów nie brakuje. "Śmieszne, jak bardzo Susan Collins próbuje nas przekonać, że jest głupia, a nie zła, kiedy w obu przypadkach oznacza to, że nie powinna być u władzy" - stwierdziła pisarka Jill Twiss.

"Susan Collins głosowała na imprezowicza Kavanaugh'a. Twierdzi, że wierzyła mu, gdy mówił, że Roe vs. Wade to ugruntowane prawo. Jeśli to prawda, to przez swoją łatwowierność nie nadaje się do pełnienia funkcji i powinna zrezygnować" - ocenił Stephen King. 

"Warto dziś zobaczyć, jak skompromitowana jest Susan Collins. To jej dziedzictwo" - napisał krótko Joe Lockhart, były rzecznik Białego Domu.

"Susan Collins nie jest ani głupia, ani naiwna. Odwrotnie - jest sprytna, cwana i skorumpowana. Tylko udaje głupią, żeby to ukryć. Sprzedała głos na Kavanaugh'a McConnellowi [Mitchowi, liderowi republikanów w Senacie - red.] w zamian za pieniądze na kampanię. Dokładnie wiedziała, jak zagłosuje w sprawie aborcji i nie interesowało jej to" - uważa z kolei portal polityczny Palmer Report

Żeby naprawić swój błąd, Collins mogłaby (poza złożeniem mandatu) zagłosować za kodyfikacją Roe vs. Wade, czyli zapisaniem prawa do przerywania ciąży w ustawie. Tymczasem już poinformowała, że tego nie zrobi.

Więcej o: