"Ukraińska Prawda" opisała historię ojca poborowego, który był kucharzem na pokładzie krążownika rakietowego Moskwa. Dmitro Szkriebiec postanowił ujawnić w mediach, jaką odpowiedź otrzymał od rosyjskiej prokuratury w sprawie zaginięcia syna.
W liście prokuratura stwierdza, że Jegor został oficjalnie uznany za zaginionego, ale jego poszukiwania nie przyniosły rezultatów i zakończyły się niepowodzeniem. Rosyjska prokuratura stwierdziła również, że krążownik Moskwa w ogóle nie brał udziału w wojnie w Ukrainie, ponieważ "nie znalazł się na liście jednostek wojskowych biorących udział w specjalnej operacji wojskowej".
Ukraińskie media zaznaczają, że Dmitro Szkriebiec popierał w mediach społecznościowych inwazję na Ukrainę i stwierdził, że kraj ten nie powinien istnieć, a nawet wychwalał Władimira Putina. Znacznie zmienił swoją opinię po tym, gdy jego syn zaginął.
Przeczytaj więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Krążownik Moskwa był jednym z najważniejszych okrętów wojennych Rosji i Floty Czarnomorskiej. Jednostka zatonęła 14 kwietnia po tym, jak została trafiona ukraińskimi pociskami manewrującymi "Neptun". Informację tę potwierdził także amerykański wywiad.
Kreml zwlekał jednak z potwierdzeniem tego, że krążownik Moskwa ma problemy. Początkowo informowano o pożarze na pokładzie, a dopiero kilka dni później dowództwo przyznało, że okręt zatonął i poniesiono straty osobowe. Portal meduza.io przekazał, że według nieoficjalnych informacji na krążowniku zginęło 37 osób, a 100 zostało rannych. Liczba zaginionych nie została podana. W sumie na okręcie miało przebywać 500 żołnierzy.