9 maja Rosja oficjalnie wypowie wojnę Ukrainie? Dmitrij Pieskow komentuje

Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył, jakoby 9 maja Rosja miała wypowiedzieć oficjalnie wojnę Ukrainie. Rosyjski polityk zdementował również informacje, że w Dzień Zwycięstwa ma zostać ogłoszona powszechna mobilizacja wojskowa.

9 maja w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa. Według medialnych doniesień Władimir Putin może wykorzystać symboliczne znaczenie tego dnia. Zdaniem stacji CNN prezydent Rosji miałby - podczas corocznego przemówienia z tej okazji - oficjalnie wypowiedzieć wojnę Ukrainie.

Ned Price, Rzecznik Deprartamentu Stanu USA ocenił, że wszyscy mają powody, by sądzić, że Rosja "zrobi wszystko, co w jej mocy, by wykorzystać w celach propagandowych Dzień Zwycięstwa 9 maja". - Znam spekulacje, że Rosja może formalnie wypowiedzieć wojnę [Ukrainie - red.]. Wykorzystanie Dnia Zwycięstwa do wypowiedzenia wojny byłoby wielką ironią - dodał.

Więcej informacji na temat wojny w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl

Dimitrij Pieskow o doniesieniach mediów na temat wypowiedzenia wojny: To bzdura

Podczas środowej konferencji prasowej do prognoz zachodnich mediów odniósł się Dmitrij Pieskow. Zapytany, czy Rosja oficjalnie wypowie Ukrainie wojnę, rzecznik Kremla odparł: Nie, to bzdura.

Dziennikarze dopytywali też, czy w Dniu Zwycięstwa Putin ogłosi powszechną mobilizację. I tym razem Dimitr Pieskow zaprzeczył. Odrzucił również jako nieprawdziwe doniesienia, jakoby 9 maja ogłoszone miały zostać kolejne decyzje dotyczące inwazji na Ukrainę.

Zobacz wideo Nowy dowódca sił rosyjskich w Ukrainie. Gen Gocuł: Dla tego człowieka komenda "nie brać jeńców" jest komendą operacyjną

Dmitrij Pieskow już wcześniej mijał się z prawdą

Wielokrotnie podczas konferencji prasowych Dmitrij Pieskow zaprzeczał informacjom, które okazywały się prawdą. W marcu w rozmowie z mediami przekonywał, że rosyjskie wojska nie atakują obiektów cywilnych, a jedynie te o znaczeniu wojskowym.

- Nie atakujemy obiektów cywilnych w ramach "operacji specjalnej". To wykluczone. Mówimy tylko o demilitaryzacji Ukrainy, o obiektach wojskowych. W wielu przypadkach ogień oddają nacjonaliści, którzy używają obiektów cywilnych jako tarczy - kłamał.

Wielokrotnie później mogliśmy obserwować domy i bloki ostrzelane przez rosyjskie czołgi lub artylerię. Echem w mediach odbiły się również rosyjskie bombardowania szpitala położniczego czy teatru w Mariupolu, a także dworca kolejowego w Kramatorsku. We wszystkich tych miejscach przebywali głównie cywile - przede wszystkim kobiety z dziećmi.

Wcześniej rzecznik Kremla sypał również podobnymi stwierdzeniami. "Cóż, ostatnio widzieliśmy, że na Zachodzie nie są zbyt dobrzy z historii. Przypominamy, że Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała w swojej historii. Rosja, która przetrwała tyle wojen, jest ostatnim krajem w Europie, który chce w ogóle wymawiać słowo wojna" - twierdził w jednej z wypowiedzi pod koniec lutego.

Więcej o: