Horror w Szanghaju. Żywy mężczyzna zabrany w worku na zwłoki do kostnicy. "To liczy się jako zabójstwo"

Starszego mieszkańca Szanghaju przez pomyłkę uznano za zmarłego i w worku na zwłoki zabrano do kostnicy. Jak podkreśla CNN, zdarzenie to jest znakiem dysfunkcji chińskiego miasta, w którym obowiązuje ścisły lockdown związany z COVID-19.
Zobacz wideo COVID-19 mocno oddziałuje na chińską gospodarkę? Ekspert wyjaśnia

W niedzielę w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak ludzie ubrani od stóp do głów w kombinezony ochronne wyjmują z samochodu worek na zwłoki. W środku miało znajdować się ciało zmarłego mieszkańca domu opieki. Nagle pracownicy służb odskakują, bo uświadamiają sobie, że mężczyzna żyje - z worka wyłania się jego głowa. Jak podaje CNN, można usłyszeć osobę nagrywającą wideo, najwyraźniej z pobliskiego budynku, która mówi: "W domu opieki jest taki bałagan. Wysłali żywą osobę w karawanie i powiedzieli, że nie żyje. To nieodpowiedzialne, naprawdę nieodpowiedzialne".

Na chińskiej platformie Weibo wiele osób wyraziło niedowierzanie, że tak poważny błąd mógł się wydarzyć w Szanghaju, który od dawna uważany jest za najbardziej postępowe i nowoczesne miasto Chin. "Problemy w Szanghaju zostały tym razem w pełni ujawnione", "To liczy się jako zabójstwo", "Rządu nie obchodzi, co się dzieje w Szanghaju? - pisali użytkownicy portalu.

W poniedziałek lokalne władze wydały oświadczenie, w którym poinformowały, że stan mężczyzny jest stabilny. Wskutek fatalnego błędu pracę straciło trzech urzędników z okręgowego biura spraw cywilnych. Również dyrektor domu opieki został usunięty ze stanowiska. CNN, powołując się na chińskie media, podaje, że także lekarz, który wydał zaświadczenie o zgonie, został zawieszony, a w jego sprawie rozpoczęło się dochodzenie.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Ponad 8,2 mln mieszkańców Szanghaju nie może opuścić domów

Szanghaj, podobnie jak inne miasta w Chinach, walczy z kolenją falą zakażeń wirusem SARS-CoV-2. Pod koniec marca wprowadzono tam całkowity lockdown. Przez kilka tygodni władze zakazywały prawie wszystkim 25 milionom mieszkańców opuszczania swoich domów lub mieszkań. Wywołało to chaos logistyczny. Wiele osób narzekało, że nie ma dostępu do podstawowych towarów, takich jak żywność, woda czy leki, a nawet do opieki medycznej w nagłych wypadkach innych niż zakażenie koronawirusem.

W zeszłym tygodniu władze pozwoliły łagodzić obowiązujące restrykcje niektórym dzielnicom, pod warunkiem, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie zaraportowały one żadnego przypadku COVID-19. Ponad 8,2 miliona mieszkańców Szanghaju nadal ma zakaz opuszczania swoich domów.

Tymczasem liczba przypadków rośnie również w stolicy kraju, Pekinie, gdzie zamknięto szkoły i inne przestrzenie publiczne, takie jak biblioteki i centra handlowe. Ponad 20 milionów mieszkańców przejdzie w tym tygodniu jeszcze trzy tury masowych testów, poinformowały chińskie władze.

Przypomnijmy, Chiny próbują powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Pomimo obietnic władz dotyczących zmniejszenia ludzkich i ekonomicznych kosztów strategii "zero COVID", przywódcy wykluczyli możliwość zniesienia ograniczeń i próby życia z wirusem

Więcej o: