Rosjanie prowadzą szturm zakładów Azowstal w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Jest to ostatni punkt ukraińskiej obrony miasta. W fabryce jest kilka tysięcy ukraińskich żołnierzy z Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej. W piwnicach zakładów chronią się też cywile. Co najmniej dwoje z nich zginęło w wyniku ostatnich bombardowań dokonanych przez Rosjan.
O rosyjskim szturmie na fabrykę poinformował we wtorek po południu wiceszef broniącego zakładów pułku Azow Swiatosław Pałamar. W rozmowie z portalem Ukraińska Prawda Pałamar zaznaczył, że w ostatnich godzinach Rosjanie próbują przełamać obronę Ukraińców i dostać się na terytorium zakładów. Szturm poprzedzony był intensywnymi nocnymi lotniczymi bombardowaniami fabryki. Bomby spowodowały silny pożar, który było widać w całym mieście. Spod gruzów w jednej z piwnic fabryki wydobyto ciała dwóch kobiet. Jak relacjonuje na udostępnionym nagraniu, jeden z cywilów, który uratował się z bombardowania, o drugiej w nocy nastąpił potężny wybuch. Rannych zostało około 10 osób. Dwie kobiety nie przeżyły.
Więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl
Rosjanie prawdopodobnie będą chcieli teraz szturmem wziąć ostatni ukraiński bastion w niemal całkowicie zrównanym z ziemią Mariupolu.
Również w środę Organizacja Narodów Zjednoczonych poinformowała, że zakończyła się ewakuacja pierwszej grupy cywilów ewakuowanych z huty Azowstal. Informację przekazała w mediach społecznościowych Osnat Lubrani, koordynatorka ONZ do spraw pomocy humanitarnej dla Ukrainy. "Ludzie, z którymi podróżowałam, opowiadali mi łamiące serce historie o piekle, przez które przeszli" - napisała na Twitterze. Dodała, że w zakładach nadal pozostają uwięzienie cywile. Zapewniła, że ONZ zrobi wszystko, aby im pomóc.
Z zakładów Azowstal ewakuowano w sumie 101 osób. W grupie tej byli mężczyźni, kobiety, dzieci i osoby starsze. Niektórzy z nich są ranni. Kolejne 58 osób dołączyło do konwoju w miejscowości Manhusz, położonej na obrzeżach Mariupola. We wtorek cywile w pięciu busach dotarli bezpiecznie do Zaporoża, gdzie zostaną objęci opieką zdrowotną i psychologiczną. Akcja ewakuacyjna, w którą zaangażowany był też Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, trwała pięć dni.
Ukraińska dziennikarka Olga Tokariuk przypomniała w rozmowie z Polskim Radiem, że w gigantycznym bunkrze wciąż pozostają setki osób. - W podziemiach Azowstalu wciąż są nie tylko cywile, ale także ukraińscy żołnierze. Wielu z nich jest rannych. Lekarze, którzy tam są, nie mają ani leków, ani sprzętu, by tych rannych leczyć - dodaje Tokariuk. Szacuje się, że w podziemiach Azowstalu prawdopodobnie jest jeszcze co najmniej kilkaset osób. Ukraińskie władze mają nadzieję, że przynajmniej część z nich uda się ewakuować w środę.
Miasto Mariupol jest najmocniej doświadczonym przez obecną wojnę miejscem na Ukrainie. Rosjanie ostrzeliwują to miejsce od ponad dwóch miesięcy. Ukraińskie władze twierdzą, że w Mariupolu mogło zginąć nawet 20 tysięcy osób.