Jak podaje brytyjski dziennik, powołując się na źródła, "Duch Kijowa" to pseudonim 29-letniego majora Stepana Tarabałki. Miał on zginąć 13 marca, kiedy zestrzelono MiG-29, którym leciał. "The Times" podkreśla, że zginął walcząc z "przytłaczającymi" siłami wroga.
Krótko po tych doniesieniach pojawiły się inne. Dowództwo Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy stwierdziło, że "Duch Kijowa" to personifikacja pilotów, którzy bronili ukraińskiej stolicy - donosi Ukrajinśka Prawda. "Duch jest uosobieniem wielu ukraińskich pilotów broniących naszego nieba. Nie chodzi o jednego obrońcę" - pisze dziennik. Czy omawiany przez "The Times" był jednym z pilotów, o którym mówią ukraińskie władze? Nie ma pewności.
Mężczyzna miał pochodzić z obwodu iwanofrankiwskiego, miał żonę Ołenę i ośmioletniego syna Jaryka. Pośmiertnie został odznaczony Orderem "Złota Gwiazda" za odwagę w walce, a także otrzymał tytuł Bohatera Ukrainy.
O pilocie myśliwca zrobiło się głośno już na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ukraińskie władze podawały, że w ciągu czterech dni wojny zestrzelił 10 samolotów Rosji nad stolicą. "Nazywa się 'Duchem Kijowa', choć chroni nasze bezpieczeństwo. Prawdziwy Anioł. W niebiańskich bitwach ukraiński pilot zestrzelił już 10 samolotów okupacyjnych. Razem wygramy!" - napisała wówczas Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w mediach społecznościowych.
Początkowo dziennikarze zwracali uwagę, że może być to tzw. miejska legenda, której celem jest podniesienie na duchu mieszkańców Kijowa i całego kraju. "The Times" podkreśla jednak, że jego ukraińskie źródła konsekwentnie twierdziły, że pilot o pseudonimie "Duch Kijowa" to prawdziwa postać.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że Rosja mimo swoich obietnic nie pozwala na ewakuację ludzi z kombinatu metalurgicznego Azowstal w Mariupolu. - Mieszkańcy Mariupola potrzebują pilnej ewakuacji! To nie jest kwestia dni, lecz godzin - powiedziała. Jak dodała, w piątek doszło do nalotów na zakłady, gdzie ukrywają się Ukraińcy. - Operowały czołgi, miały miejsce ataki piechoty. Agresor dosłownie pali Mariupol. Nie zachował się ani jeden cały budynek - zaznaczyła.
Według Ludmyły Denisowej w Mariupolu brakuje lekarstw, wody i żywności. Ponadto po bombardowaniu liczba rannych w wojskowym szpitalu wzrosła do 600 osób.
Ukraińska rzeczniczka zaznaczyła również, że w schronach przeciwbombowych ukrywa się wiele kobiet, dzieci i osób starszych, choć ich dokładna liczba nie jest znana. - Nie da się policzyć wszystkich schronów - ilu kryje się tam ludzi, które schrony jeszcze nie zostały zniszczone. Od sześćdziesięciu dni nie było zawieszenie broni - podkreśliła. Denisowa dodała, że swoimi działaniami Rosja narusza prawo cywilów oraz rannych żołnierzy do życia oraz dostępu do opieki medycznej gwarantowane przez konwencje haskie i konwencje genewskie. Zwróciła się również między innymi do Komisji Praw Człowieka ONZ, by podczas badania rosyjskiej agresji na Ukrainę wzięła pod uwagę przestępstwa i naruszenia praw człowieka dokonywane przez wojska Rosji. - Wzywam międzynarodowych partnerów do dostarczenia broni do walki z rosyjskim agresorem!' - zaapelowała.