Kobieta, która przez sześć dni czekała na pomoc, mimo wszystko może mówić o wielkim szczęściu. Gdyby nie jogurty, które znalazła w samochodzie oraz śnieg, dzięki któremu gasiła pragnienie, nie przetrwałaby tylu dni na pustkowiu w Kalifornii w oczekiwaniu na pomoc.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
14 kwietnia Sheena Gullett oraz jej przyjaciel Justin Lonich wybrali się na wspólną wycieczkę samochodem. Jak się okazało, para zjechała z autostrady nr 44 na bezdroża, aby dojechać do Little Valley. Po pokonaniu kilku mil utknęli w śniegu, noc spędzili w samochodzie. Kolejnego dnia okazało się, że w pojeździe rozładował się akumulator.
Jak przekazuje przedstawiciel biura szeryfa Hrabstwa Lassen we wpisie na Facebooku: "Postanowili dotrzeć do autostrady na piechotę. Sheena czuła się coraz bardziej zagubiona, od jej butów odpadły podeszwy. W końcu przyjaciele się rozdzielili".
Kobieta wróciła do samochodu, jej przyjaciel poszedł szukać pomocy. Mężczyzna dotarł do autostrady po dwóch dniach, następnie autostopem dojechał do Susanville, gdzie poinformował służby o zaginięciu 52-letniej Sheeny Gullett.
Mężczyzna nie znał okolicy, którą podróżował wraz z przyjaciółką - utrudniało to poszukiwanie kobiety, w które zaangażowali się zastępcy szeryfa, sierżanci, detektywi i personel Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych. California Highway Patrol włączyła po kilku dniach do akcji poszukiwawczej helikopter. Służby odnalazły kobietę po sześciu dniach. "Była pod wpływem silnych emocji, ale w dobrej kondycji fizycznej. Kobietę przebadał personel medyczny. Potem bezpiecznie wróciła do domu" - przekazano w komunikacie prasowym biura szeryfa Hrabstwa Lassen.