- Wybuch epidemii w Pekinie nadchodzi szybko i wściekle, a działania Pekinu w celu zapobiegania i kontroli epidemii osiągnęły krytyczny moment - powiedział w rozmowie z CNN, Xu Hejian, rzecznik pekińskiego ratusza.
Od kilku tygodni z Chin płyną doniesienia o gwałtownym wzroście zachorowań na koronawirusa. Spośród 100 największych chińskich miast w ponad 80 wprowadzono mniej lub bardziej ścisłą formę lockdownu.
Władze Pekinu początkowo podjęły decyzję o przetestowaniu tylko jednej, prestiżowej dzielnicy Pekinu - Chaoyang, gdzie znajdują się centra biznesowe oraz ambasady. Tam obowiązkowe testy zaczęto przeprowadzać w poniedziałek i potrwają kolejne cztery dni.
Jak podaje CNN, już pierwszego dnia pobrano próbki od prawie 3,7 mln osób. Do godz. 20. - pół miliona dało wynik negatywny. Urzędnicy zdecydowali się rozszerzyć testowanie praktycznie na całe miasto, poza pięcioma dzielnicami.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dziesiątki osiedli mieszkaniowych w ośmiu dzielnicach zostały objęte ścisłymi restrykcjami, które mają powstrzymać rozwój pandemii. Mieszkańcom zabrania się opuszczania domów, a urzędnicy zaapelowali do wszystkich mieszkańców Pekinu, aby nie opuszczali stolicy. Otwarta pozostaje na razie większość szkół, urzędów i sklepów.
Wielu mieszkańców miasta w panice ruszyło do supermarketów, by zrobić zapasy żywności. Niektóre supermarkety i sklepy wydłużyły swoje godziny otwarcia, aby poradzić sobie z napływem klientów.
Chiny zgodnie z przyjętą strategią ''zero COVID'', dążą do całkowitego wyeliminowania wirusa w swoim kraju.
Od końca marca w części Szanghaju obowiązuje twardy lockdown z powodu fali zakażeń wariantem Omikron. W innych obszarach miasta lockdown obowiązuje od początku kwietnia. Aktualnie twardy lockdown został przedłużony do 26 kwietnia i zostanie zniesiony dopiero wtedy, gdy wirus zostanie zupełnie wyeliminowany - podaje Agencja Reutera.
W chińskich mediach społecznościowych pojawiają się komentarze mieszkańców, którzy są zmęczeni obowiązującymi restrykcjami. ''Nie mam pojęcia, czy jeszcze w życiu pozwolą mi wyjść na zewnątrz, wpadam w depresję'' - napisał jeden z użytkowników sieci społecznościowej Weibo, która jest popularna wśród chińskich użytkowników.
Ludzie nie mogą wychodzić z domów. Jak podaje Reuters, w trakcie twardego lockdownu w Chinach pojawiły się informacje o problemach z dostawami żywności oraz lekarstw dla mieszkańców Szanghaju. Są też doniesienia o bójkach pomiędzy mieszkańcami a pracownikami kontroli epidemiologicznej.
W związku z nowymi wytycznymi w Szanghaju codziennie mają być przeprowadzane testy przesiewowe. Transfer osób zakażonych do publicznych ośrodków kwarantanny ma zostać przyspieszony. Jak się jednak okazuje, tego typu ośrodki nie są dobrze zaopatrzone i panują w nich złe warunki.
Więcej na ten temat pisaliśmy w materiale poniżej: