Japoński statek wycieczkowy opuścił port w sobotę. Pasażerowie mieli obejrzeć półwysep Shiretoko, znajdujący się na północno-wschodnim krańcu wyspy Hokkaido. Łódź zaginęła kilka godzin po wypłynięciu. Przed zatonięciem operator statku zgłosił, że łódź nabiera wody i przechyla się pod kątem 30 stopni.
Na pokładzie znajdowało się 24 pasażerów w tym dwoje dzieci oraz dwóch członków załogi. Ratownikom udało się na razie wydobyć z wody tylko 11 ciał, w tym jedno należące do dziecka. Pozostałe osoby nadal są poszukiwane. Pasażerów szukają służby wykorzystujące do tego samoloty oraz łodzie patrolowe. W akcji ratunkowej pomagają także rybacy - podaje agencja Reutera.
W sobotę w rejonie, w którym zaginął statek, fale były na tyle wysokie, że rybacy zdecydowali się wstrzymać pracę i wrócić do portów. Statek "Kazu I" był pierwszą łodzią wycieczkową, która w tym sezonie wypłynęła na wody.
Ratownicy na miejscu zdarzenia pojawili się dopiero po kilku godzinach - wcześniejsze dotarcie było niemożliwe, ponieważ najbliższy samolot wojskowy i tonącą łódź dzieliło 150 km, a w chwili zatonięcia samolot prowadził patrol. Jak dotąd nie wiadomo, dlaczego łódź zatonęła. Straż przybrzeżna przekazała, że aby to ustalić, potrzeba więcej dowodów.
Woda, w której zatonęła łódź, miała zaledwie od dwóch do trzech stopni Celsjusza. - Zaledwie kilka minut w takiej wodzie mogłoby zaciemnić twoją świadomość - mówił lokalny urzędnik do sprawa rybołówstwa cytowany przez Agencję Reutera.