Po ponad 50 dniach wojny Rosji przeciwko Ukrainie oddala się perspektywa zawieszenia broni czy negocjacji. Włoski premier Mario Draghi w wywiadzie dla "Corriere della Sera" relacjonował swoje rozmowy z Władimirem Putinem, które nie przyniosły żadnego przełomu.
Draghi wspomniał, że rozmawiał przez telefon z Putinem na krótko przed wybuchem wojny i ustalił, że będą kontynuować dialog. Ale zanim doszło do kolejnej rozmowy, prezydent Rosji zdecydował o inwazji na Ukrainę. - Do samego końca próbowałem z nim rozmawiać - dodał włoski premier.
Ostatnia rozmowa między premierem Włoch a Putinem odbyła się 30 marca.
Poprosiłem Putina, by zaczął negocjacje z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w sprawie zawieszenia broni. Ale on odpowiedział, że nie uważa, by przyszedł już na to czas (...) Nalegałem, mówiąc: "zdecyduj o zawieszeniu broni". A on znowu: "nie: nie uważam, by przyszedł na to czas" (...) Zaczynam myśleć, że ci, którzy mówią, że nie ma sensu z nim rozmawiać, mają rację. Zawsze broniłem Macrona i nadal twierdzę, że należy wykorzystać każdą możliwą drogę dialogu. Ale mam wrażenie, że horror wojny jest całkowicie niezależny od słów i telefonów, które są wykonywane
- opisał Draghi.
Celem Putina jest zdławienie ukraińskiego oporu, okupacja kraju i powierzenie go podporządkowanym władzom
- dodał, wskazując, że Włosi "pozostaną u boku ukraińskich przyjaciół". - Ukraiński opór jest heroiczny - zaznaczył.
Draghi poruszył w wywiadzie także kwestie sankcji na Rosję. Zapewnił, że Włochy i Unia nie chcą być dalej zależne od rosyjskiego gazu.
Jego propozycją jest ustanowienie maksymalnej ceny za gaz z Rosji, co miałoby z jednej strony zmniejszyć rosyjskie zyski, a z drugiej pozwolić Europie uniknąć kłopotów, jakie wiązałyby się z natychmiastowym odcięciem od dostaw paliwa.