"Być może już niedługo, a mianowicie do lata tego roku, świat stanie się jeszcze 'bezpieczniejszy'. Szwecja i Finlandia z bestialską powagą dyskutują o możliwości przystąpienia do NATO" - napisał w czwartek na Telegramie były rosyjski prezydent i premier, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew.
Jak dodał, NATO jest gotowe przyjąć oba państwa "w możliwie najkrótszym czasie i przy minimalnych procedurach biurokratycznych". Ocenił, że tym samym "Rosja będzie miała więcej oficjalnie zarejestrowanych przeciwników".
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
"A jak powinniśmy na to odpowiedzieć? Odpowiedź jest jasna: bez emocji, z zimną głową. Ile krajów jest w NATO - trzydzieści czy trzydzieści dwa - dla ogółu nas to nie jest ważne. Dwa mniej, dwa więcej - przy ich znaczeniu i populacji nie ma dużej różnicy. Inną kwestią jest to, że jeśli Szwecja i Finlandia przystąpią do NATO, długość granic lądowych sojuszu z Federacją Rosyjską wzrośnie ponad dwukrotnie. Oczywiście granice te będą musiały zostać wzmocnione" - stwierdził Dmitrij Miedwiedew.
Jak dodał, "nie będzie już można mówić o jakimkolwiek nienuklearnym statusie Bałtyku". "Równowaga musi zostać przywrócona. Do tej pory Rosja nie podjęła takich działań i nie zamierzała ich podjąć" - czytamy.
"Żadna rozsądna osoba nie chce wyższych cen i podatków, wzmożonych napięć wzdłuż granic, iskanderów, hipersonicznych i statków z bronią jądrową dosłownie na wyciągnięcie ręki od własnego domu. Miejmy nadzieję, że umysł naszych północnych sąsiadów nadal zwycięża" - stwierdził były rosyjski prezydent.
Groźby Rosji dotyczące zwiększenia obecności wojskowej w regionie to nic nowego - oceniła w czwartek premier Litwy Ingrida Šimonyte.
Jak powiedziała szefowa litewskiego rządu, wystarczy spojrzeć na mapę, aby zrozumieć jak ważne jest to, by wszystkie kraje wokół Morza Bałtyckiego były członkami jednego sojuszu obronnego. - Kaliningrad jest od wielu lat mocno zmilitaryzowaną strefą, podobnie jak cały region bałtycki. To, że Rosja grozi, nie jest niczym nowym - stwierdziła Ingrida Šimonyte.
Do sprawy odniósł się też szef litewskiego resortu obrony Arvydas Anušauskas. W rozmowie z agencją prasową BNS powiedział, że rosyjskie groźby brzmią dziwnie. - Broń nuklearna była zawsze w Kaliningradzie, a społeczność międzynarodowa doskonale o tym wie - stwierdził minister. Przypomniał, że Rosjanie wykorzystują to jako czynnik odstraszający.
Z kolei zdaniem ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa, Moskwa nie ma "skutecznych instrumentów", aby inaczej odpowiedzieć na potencjalne przystąpienie Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego. W jego opinii tego typu rosyjska retoryka dowodzi po raz kolejny konieczności dokonania przez NATO aktualizacji strategii obronnej w regionie Morza Bałtyckiego, z uwzględnieniem tak zwanego przesmyku suwalskiego.
**
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>