- Rozumiem złość, jaką czuje wiele osób z powodu tego, że zawiodłem, jeśli chodzi o przestrzeganie zasad ustanowionych przez mój rząd, by bronić społeczeństwo. Szczerze przyznaję, że ludzie mają prawo oczekiwać czegoś lepszego - podkreślił Boris Johnson.
Dodał jednak, że wszystko to wzmacnia jego determinację, by jako premier spełnić obietnice, jakie dał Brytyjczykom.
Podobne przeprosiny złożył również Rishi Sunak, minister finansów.
W związku z mandatami za przyjęcia opozycja domaga się dymisji Borisa Johnsona i Rishiego Sunaka.
- Brytania zasługuje na więcej, oni muszą odejść - powiedział szef Partii Pracy Keir Starmer.
Tymczasem Rishi Sunak ma też ostatnio inne problemy: jego żona oskarżona jest o wykorzystywanie luki prawnej, by nie płacić brytyjskich podatków.
To nie koniec "afery przyjęciowej". Nie są wykluczone kolejne kary w związku z innymi przyjęciami, które miały obywać się m.in. na Downing Street. Doniesienia na ten temat bada brytyjska policja. Na publikację czeka pełna wersja raportu wewnętrznego, zawierająca dokładniejszy opis kontrowersyjnych sytuacji. Opinia publiczna poznała tylko okrojoną wersję dokumentu przygotowanego przez urzędniczkę służby cywilnej Sue Gray. Całość ma być jawna po zakończeniu dochodzenia.
W połowie 2021 roku brytyjskie media poinformowały, że pracownicy Downing Street na czele z Borisem Johnsonem urządzali w siedzibie premiera przyjęcia, które miały naruszyć zasady lockdownu w szczytowym okresie pandemii.
Dochodzenie w tej sprawie dotyczyło 12 zgromadzeń, które odbyły się w 2020 i 2021 roku na Downing Street 10 oraz w centrum administracyjnym rządu (Whitehall). Według BBC Boris Johnson uczestniczył w co najmniej trzech imprezach, które miały miejsce 20 maja 2020 roku, 19 czerwca 2020 roku oraz 13 listopada 2020 roku.
Według informacji "Daily Mirror" premier Wielkiej Brytanii nie tylko wiedział o przyjęciach, ale też zachęcał pracowników do uczestnictwa w nich.