Ludmyła Denisowa powiedziała w Radiu Swoboda, że liczba 700 tys. deportowanych osób została potwierdzona przez rosyjską komisarz ds. praw człowieka Tatianę Moskalkową. - Według Federacji Rosyjskiego ponad 700 tys. naszych obywateli zostało deportowanych do Rosji. Zgodnie z szacunkami, więcej niż 130 tys. to dzieci - powiedziała Denisowa. Według niej dziennie na teren Rosji wywozi się 20 tys. ludzi.
Według rzeczniczki w obwodzie donieckim znajduje się obóz filtracyjny, w którym przebywa 10 tys. Ukraińców. - To są obozy, w których zmuszają naszych obywateli do współpracy. Dowiadują się o ich poglądach, poparciu dla Ukrainy lub Rosji. Sprawdzają, czy są znani organom ścigania, później aresztują lub poddają torturom - powiedziała.
Denisowa w wywiadzie wspomniała o czterech obozach przejściowych dla Ukraińców, które miały powstać na terenie obwodu penzeńskiego w Rosji. Ukraińska RPO w weekend opisała w mediach społecznościowych relację z jednego z takich kompleksów.
Według niej Rosjanie zmuszają ludzi - głównie kobiety, osoby starsze i osoby z niepełnosprawnościami - do pisania wniosków o wydanie rosyjskich dokumentów w ten sposób władze agresora zebrały kilkanaście tysięcy wniosków. Ludzie po otrzymaniu paszportu mają być deportowani. Denisowa stwierdziła, że takie działania Rosjan są nastawione na przymusową integrację nielegalnie przesiedlonych obywateli Ukrainy z rosyjską przestrzenią polityczną, ekonomiczną i humanitarną.
We wtorek brytyjski "The Independent" opisał rzekome dokumenty Kremla, z których ma wynikać, że rosyjskie władze nakazały w poprzednim miesiącu deportację blisko 100 tys. Ukraińców ze stref, na których toczą się działania militarne. Jak twierdzi gazeta, mieliby oni trafić w najodleglejsze tereny Federacji Rosji, m.in. na Syberię, ale do Czeczenii czy Dagestanu.