Więcej na temat wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W rosyjskim ataku na stacje kolejową w Kramatorsku w Donbasie zginęło 50 osób, w tym pięcioro dzieci. Około 100 osób jest rannych. Wcześniej informowano o 39 ofiarach śmiertelnych, jednak bilans może jeszcze ulec zmianie. W budynku dworca przebywali cywile - głównie osoby starsze, kobiety i dzieci. Chcieli uciec przed wojną.
Rosjanie zaprzeczają, że to oni zbombardowali dworzec. W środku było kilka tysięcy cywilów. W ukraińskich mediach pojawiły się zdjęcia z miejsca ataku. Na jednym z nich widać szczątki rosyjskiej rakiety, która spadła niedaleko peronu kolejowego. Z boku widnieje napis: "DLA DZIECI".
Rosyjskie wojsko ostrzeliwuje też inne miejscowości na wschodzie Ukrainy. Prawdopodobnie to być przygotowanie do ofensywy w Donbasie.
- Rosyjska rakieta spadła na 4 tysięczny tłum oczekujących na ewakuację kobiet, dzieci i osób starszych - wyjaśniał mer Kramatorska Ołeksandr Honczarenko.
Wojskowi potwierdzają, że ataku dokonano za pomocą rakiety "Toczka - U", uzbrojonej w szczególnie niebezpieczny ładunek kasetowy. Wcześniej szef miejscowej administracji Pawło Kyryłenko informował, że na dworzec spadły pociski rakietowe Iskander z ładunkiem kasetowym, czyli rozpraszającym się na dziesiątki mniejszych ładunków wybuchowych.
Zdaniem władz Ukrainy Rosja celowo dokonała ataku na tłum cywilów. Szef obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko poinformował, że Rosjanie zwiększają intensywność ataków na miasta Donbasu. Ostrzał trwa właściwie całą dobę, głównie w Awdijiwce i Wuhledarze.
- Wróg przygotowuje się do zmasowanej eskalacji i zmasowanej ofensywy - podkreśla szef administracji obwodu donieckiego.
Ukraińcy zapowiadają, że wkrótce Rosja rozpocznie atak, który ma doprowadzić do przejęcia w całości obwodów donieckiego i ługańskiego.