Do zdarzenia doszło 7 kwietnia, w pociągu relacji Moskwa - Samara. Na stacji Kazanskaja w Moskwie, do przedziału, w którym siedział noblista Dmitrij Muratow, weszło dwóch mężczyzn i chlusnęło czerwoną farbą z acetonem. Jeden z nich krzyknął: - Muratow, to za naszych chłopców - relacjonował dziennikarz na serwisie "Nowoj Gaziety". "Oczy strasznie płoną. W całym wagonie zapach farby olejnej. Pociąg już opóźniony o 30 minut. Spróbuję się zmyć" - napisał po ataku Muratow.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Redaktor naczelny "Nowoj Gaziety" dostał w październiku 2021 r. Pokojową Nagrodę Nobla za wysiłki na rzecz ochrony wolności słowa. "Nowaja Gazieta", którą zarządza Muratow, jest rosyjskim liberalnym, niezależnym dziennikiem. Na jego łamach są publikowane krytyczne wobec władzy artykuły, które dotyczą korupcji, bezprawnych aresztowań, przemocy policyjnej, oszustw wyborczych i tzw. "fabryk trolli" - używają ich rosyjskie siły zbrojne zarówno w Rosji, jak i poza nią.
Opozycjonista antykremlowski oraz jeden z liderów opozycyjnej partii Jabłoko Siergiej Mitrochin przekazał Muratowowi wsparcie. W mediach społecznościowych napisał: "Dima, jesteśmy z tobą. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Nie ma sensu domagać się od władz jakiegokolwiek śledztwa, bo to one są współwinne" - skomentował wydarzenie.
Dmitrij Muratow zadeklarował 22 marca, że wystawi na aukcję statuetkę Pokojowej Nagrody Nobla. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczy na pomoc ukraińskim uchodźcom, którzy uciekają przed wojną w Ukrainie. Dziennik "Nowaja Gazieta", po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, musiał wstrzymać działalność. Powód? Ponawiany kilkukrotnie ostrzeżenia ze strony Roskomnadzora - rosyjskiego regulatora mediów i internetu, który zmuszał serwis do usuwania treści na temat wojny w Ukrainie, niezgodnych z propagandą Kremla. Przypomnijmy, Rosja po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, wprowadziła "ustawę kagańcową", która za rozprzestrzenianie prawdziwych informacji na temat wojny w Ukrainie i roli Rosji w tej wojnie (Władze Rosji nazywają te informacje fake newsami), przewiduje kary do 15 lat więzienia.