Obszerna rozmowa o Władimirze Putinie i kulisach władzy na Kremlu z prof. Robertem Servicem ukarze się na Gazeta.pl już w czwartek przed południem. Poniżej przedstawiamy fragmenty z kilku poruszonych w wywiadzie wątków.
W wywiadzie, który w czwartek opublikujemy na łamach Gazeta.pl rozmawiamy o wielu kluczowych kwestiach funkcjonowania reżimu Władimira Putina i współczesnej Rosji, a także o tym, co może nas jeszcze czekać w ramach wojny w Ukrainie i relacji NATO - Rosja.
Naszemu rozmówcy zadajemy szereg pytań m.in. o to, dlaczego Putinowi tak bardzo zależy na uzyskaniu statusu współczesnego cara i odnowiciela rosyjskiej potęgi. - Myślę, że potężny wpływ na Putina ma jego przeszkolenie w KGB - ocenia prof. Service. I opowiada o gruntownej zmianie, jaką na przestrzeni dwóch dekad przeszedł rosyjski dyktator.
Stary trening KGP, stary kagebowski sposób myślenia, wyklucza wszystkie te obszary, w których Putin pokazywał niegdyś większą elastyczność. Dawniej, we wczesnych latach dwutysięcznych, był wszechstronnym, myślącym strategicznie geopolitykiem. Ale stracił to wszystko wraz z upływem czasu
- słyszymy.
Brytyjski historyk zapytany o to, czy Rosja stała się państwem jednego człowieka, odpowiada, że nie oceniłby sytuacji w ten sposób. Przyznaje natomiast, że "Putin naraził się na niebezpieczeństwo, wynosząc się do niemal monarchicznego statusu".
Bardzo udanie odcinał kupony od bycia jedynowładcą Rosji. Jednak ponieważ zmonopolizował pochwały, zmonopolizował też winę
- analizuje.
Więcej o Władimirze Putinie i wojnie w Ukrainie przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl
Sowietolog wskazuje, że swoją agresywną i nieprzemyślaną polityką Putin naraził na szwank potężne grupy interesu w swoim własnym otoczeniu.
Musi być taka opcja, że jakaś grupa spośród elity rządzącej w pewnym momencie uzna: jeśli się go nie pozbędziemy, to sami również będziemy skończeni. Stracimy wszystkie nasze rezydencje, jachty i przywileje. Obecna struktura państwowego kapitalizmu dotąd tych ludzi faworyzowała, ale Putin zagraża jej dalszemu istnieniu
- tłumaczy nasz rozmówca.
Co ciekawe, sam Putin może nie dostrzec powagi sytuacji, w jakiej się znalazł i w jaką wpędził cały kraj. Wszystko dlatego, że z grona swoich najbliższych współpracowników już niemal dwie dekady temu pozbył się wszystkich, którzy potrafili asertywnie wyrażać swoje zdanie i wytykać mu błędy albo niespójność.
On sam nie jest w stanie dostrzec problemu. A problem jest dzisiaj następujący: jak wycofać się z tej wojny bez koszmarnej w skutkach utraty twarzy
- przekonuje prof. Service.
Brytyjski uczony i autor odnosi się też do jednej z najszerzej komentowanych propozycji pomocy Ukrainie, a mianowicie ustanowienia przez NATO zakazu lotów nad Ukrainą.
To oznaczałoby wojnę pomiędzy NATO i Rosją. Konsekwencje takiej wojny są niewyobrażalne
- nie pozostawia złudzeń i dodaje, że ostrożna polityka NATO w tej kwestii jest zrozumiała i słuszna.
Nie sądzę, żebyśmy jako Europa mogli podjąć takie ryzyko. Zresztą nie tylko jako Europa, bo to nie skończyłoby się na Europie
- zaznacza.