W czwartek 24 lutego o godzinie 3 polskiego czasu rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Żołnierze uderzyli zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Ukraińska armia stawia twardy opór, ale sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Na stronie głównej Gazeta.pl prowadzimy relację na żywo.
We wtorek Moskwa ogłosiła, że przedstawi Radzie Bezpieczeństwa ONZ własną rezolucję w sprawie sytuacji humanitarnej w Ukrainie. Ambasador Rosji przy ONZ oznajmił wówczas, że rezolucja będzie "czysto humanitarna".
W absurdalnej rezolucji Rosja wyjaśnia np., że jest bardzo zaniepokojona tragiczną sytuacją i "głęboko wierzy, że obowiązkiem międzynarodowej społeczności pomimo geopolitycznych różnic, jest sprawienie, aby ludność cywilna jak najmniej cierpiała". Rosyjski dyplomata pisze, że jego kraj domaga się, żeby "cywile, włączając kobiety i dzieci, byli w pełni chronieni", postuluje też ochronę personelu medycznego i szpitali, opiekę nad niepełnosprawnymi, osobami starszymi, otwarcie korytarzy humanitarnych etc. Na sam koniec apeluje do ONZ o humanitarną interwencję w Ukrainie.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Ambasadorka USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield stwierdziła, że "ta groteskowa humanitarna rezolucja była skazana na niepowodzenie". - Wiemy, że jeśli Rosja naprawdę dbałaby o kryzys humanitarny, który stworzyła, mogłaby po prostu powstrzymać ataki na ludność Ukrainy. Ale zamiast tego chce zwołać kolejne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, aby wykorzystać posiedzenie jako miejsce dezinformacji i rozpowszechniania swojej propagandy - dodała.
Kanadyjskie przedstawicielstwo przy Organizacji Narodów Zjednoczonych nałożyło poprawki na pismo ambasadora Rosji przy ONZ, w którym moskiewski dyplomata wyraził "zaniepokojenie tragiczną sytuacją" w Ukrainie.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl
Zasugerowano m.in., aby dodał fragment wyjaśniający, że to Rosja jest przyczyną pogorszenia się sytuacji w Ukrainie i wywołała je swoją nielegalną agresją i wojną. Podkreślono też, że to rosyjskie wojska bombardują gęsto zaludnione miasta, atakują szkoły, szpitale i blokują dostęp do pomocy. Kanadyjczycy dopytują w swoich poprawkach - "Naprawdę wierzycie w to, co piszecie? Myślicie, że członkowie ONZ w to uwierzą? Prosimy, wyjaśnijcie. Tu brakuje jakiejkolwiek logiki", "Jak w takim razie wyjaśnicie zbombardowanie oddziału położniczego i ponad 200 szkół?".
Serhij Kysłyca, ambasador Ukrainy przy ONZ, stwierdził podczas obrad, że "dzieci są świadomym celem" Rosjan. - Wczoraj zbombardowano teatr w Mariupolu, w których schroniły się także dzieci. Pomimo ogromnych napisów "dzieci", zrzucili bomby. Budynek został całkowicie zniszczony, ale na szczęście schron wytrzymał i nie stał się masowym grobem, jak zapewne przewidywał to plan Putina - podkreślił.
- Plan Rosji polega też na tym, aby zrównać ukraińskie miasta z ziemią. To ból dla Ukrainy i wieczny wstyd dla Rosji. (...) Rosja śmiała zaproponować tutaj projekt rezolucji humanitarnej. Zwrot seryjnego mordercy do innych krajów, aby razem z nim sponsorowały ten dokument, jest czymś nie do pomyślenia. Może oni się dwa razy nad tym zastanowią, zanim zatopią się we krwi dzieci i dorosłych, którzy zostali zabici w Ukrainie - powiedział.
Ambasador Ukrainy zwrócił się też bezpośrednio do rosyjskiego delegata:
Panie ambasadorze, czy oczy ukraińskich dzieci, ukraińskich kobiet, osób starszych zabitych przez Rosjan, pojawiają się przed pana oczami? Proszę być przyzwoitym i przestać manipulować Radą Bezpieczeństwa. To obrzydliwe.
- Horror dalej trwa dla tych, którzy pozostali w Ukrainie. Właśnie usłyszeliśmy od dyrektora generalnego WHO, że 43 szpitale stały się celem ataków Rosji. 43 szpitale i obiekty medyczne. Reporterzy AP pokazali masowe groby w Mariupolu. Teraz są wypełnione ciałami dzieci. Wczoraj siły rosyjskie zrzuciły potężną bombę, która uderzyła w teatr w Mariupolu, w którym ukrywały się setki cywilów. Rosyjskie słowo oznaczające "dzieci" było napisane wielkimi literami, które trzeba było zobaczyć z powietrza. Jednak siły rosyjskie i tak zbombardowały ten budynek - powiedziała z kolei Linda Thomas-Greenfield, ambasadorka USA przy ONZ podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa.
W odpowiedzi na te doniesienia moskiewski dyplomata zaprzeczał, że teatr został zbombardowany przez rosyjskie siły. Powtórzył propagandowy przekaz, że wojska Putina to "wyzwoliciele" i dodał też, że to Ukraińcy "topią we krwi" Mariupol. Wtedy też ambasador Ukrainy zasugerował, że być może rosyjscy dyplomaci cierpią na PITS - zespół zaburzeń psychicznych nazywanych też "traumą sprawcy", które towarzyszą sprawcom zbrodni.
Rosja ostatecznie wycofała się z głosowania nad rezolucją, co tłumaczyła brakiem poparcia dla projektu ze strony Chin i Indii.
- Stany Zjednoczone nie widzą już żadnych oznak, że Putin jest gotowy do zaprzestania [dalszej eskalacji - red.]. Wręcz przeciwnie - jeśli posłuchacie jego ostatnich wypowiedzi, sugerują one, że idzie w przeciwnym kierunku - powiedział sekretarz stanu USA Anthony Blinken, cytowany przez hromadske.ua, przyznając, że sankcje nie mają natychmiastowego skutku i same nie powstrzymają Putina. Przekazał też, że Joe Biden będzie w piątek rozmawiał z prezydentem Chin i da jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone "nie zawahają się" zareagować, jeśli Chiny poprą agresję Rosji.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że administracja Joe Bidena ma "duże obawy", że Chiny mogą dostarczyć Rosji pomoc wojskową. - To poważny problem. Nasze obawy dotyczące pomocy Rosji są poważne, a takie działanie będzie miało konsekwencje - powiedziała, dodając, że możliwe konsekwencje Biden przedstawi bezpośrednio chińskiemu prezydentowi.
"Przegrywające wojska mogą być nawet bardziej niebezpieczne niż te odnoszące sukcesy" - pisze z kolei w "The Washington Post" Kori Schake, dyrektorka ds. polityki zagranicznej i obronnej w American Enterprise Institute. Jak dodaje, to właśnie ich niekompetencja może sprawić, że wojna w Ukrainie będzie tak niszczycielska. "Istnieją powody do niepokoju, że nieudolność i brak profesjonalizmu, które siły rosyjskie wykazały w pierwszych trzech tygodniach konfliktu, sprawiają, że walki dla ludności cywilnej będą znacznie bardziej brutalne, niż zrobiłoby to bardziej kompetentne wojsko. Zwiększa to perspektywy eskalacji wojny" - podkreśla.
Tymczasem Hromadske.ua, powołując się na dwa sondaże, podaje, że 71 proc. Rosjan popiera wojnę z Ukrainą. Z badania wynika również, że większość uważa, iż byłoby lepiej, gdyby Putin pozostał prezydentem jak najdłużej.