Rosjanie mają kłopoty i wiedzą o tym. Dlatego zwrócili się o pomoc do Chin i dlatego rekrutują Syryjczyków
- ocenił generał Ben Hodges w analizie na stronie think thanku Center for European Policy Analysis (CEPA). Hodges jest emerytowanym dowódcą sił amerykańskich w Europie.
- Przejście Rosji do wojny na wyniszczenie [...] wymaga trzech rzeczy, na które nie może sobie pozwolić. Nie ma ani wystarczająco dużo czasu, ani żołnierzy, ani, jak sądzę, amunicji - stwierdził generał w poniedziałek na antenie telewizji MSNBC.
W analizie ekspert CEPA doprecyzowuje, że Rosjanie "wciąż będą mieli dużo konwencjonalnych pocisków artyleryjskich i bomb bez systemu naprowadzania". Kolejne cytaty z generała: "najbardziej zaawansowane pociski są bardzo drogie, a ich dostępność jest ograniczona"; "Rosjanie najpewniej zaczęli się o tym przekonywać zwłaszcza, że szykowali się na zaledwie kilkudniową kampanię i nie przygotowali dużych zapasów".
Ben Hodges sceptycznie podchodzi do liczby poległych rosyjskich żołnierzy, którą podaje strona ukraińska (zgodnie z najnowszymi szacunkami, na wojnie zginęło dotychczas 13,8 tys. Rosjan). Skłania się bardziej ku ustaleniom amerykańskich źródeł, które mówią o 5-6 tys. ofiar po stronie Rosji. Dodaje, że liczba ta wciąż będzie rosła. Zwraca też uwagę, że wielu już poległych pochodziło z elitarnych jednostek, wobec czego trudno będzie ich zastąpić. Co więcej, Kreml nie będzie w stanie długo ukrywać prawdziwej liczby ofiar przed opinią publiczną.
Doniesienia o niskim morale, konfliktach między dowódcami, buncie na co najmniej jednym okręcie, dezercjach i tak dalej - wszystko to zdarzyło się w pierwszych dwóch tygodniach wojny i wskazuje na poważne problemy
- ocenił gen. Hodges.
Były dowódca zwrócił uwagę, że 1 kwietnia ruszy kolejny pobór rekrutów do rosyjskiej armii. Wtedy około 130 tys. rodzin będzie musiało wysłać swoich synów (w wieku 18-25 lat) do komend wojskowych. Tam młodzi mężczyźni zostaną natychmiast wcieleni do armii. "Powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wpłynąć na ten pobór, czy to próbując dotrzeć do zwykłych Rosjan, czy też za pomocą środków cybernetycznych i technicznych, dzięki którym można ominąć rosyjską blokadę mediów i serwisów społecznościowych" - wskazał Hodges.
Hodges podkreślił, że Zachód musi przyspieszyć dostawy broni na Ukrainę. "Przed nami decydujące 10 dni" - powtórzył. "Trwa prawdziwy wyścig, ale nie widzę, by mobilizacja była dostateczna. Musimy natychmiast docisnąć gaz do dechy" - zaapelował generał.
Wojskowy powiedział w telewizji, że do jego prognoz trzeba podchodzić z dystansem, bo Władimir Putin już niejednokrotnie udowodnił w trakcie inwazji na Ukrainę, że jest nieprzewidywalny. - Wiele razy już się pomyliłem - przyznał. - Nie mam tu żadnej kryształowej kuli - dodał.
***
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Od pierwszych godzin napaści giną bezbronni cywile, a Rosjanie systematycznie atakują miasta i wsie. Zniszczenia są ogromne. Z kraju ogarniętego wojną próbują się wydostać miliony uchodźców. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy siły z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule:
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl >>>