Przez ponad rok na Instagramie ukazywały się wpisy firmowane przez lidera opozycji Aleksieja Nawalnego, w których wzywał zwolenników do walki o wolność obywatelską i prawa człowieka. Na Twitterze publikowali niezależni komentatorzy, działacze opozycji, obrońcy praw człowieka i przedstawiciele pozarządowych organizacji takich, jak Memoriał, OWD-info, czy redakcje niezależnych mediów. Aż do poniedziałku.
Ograniczenie, a później zablokowanie stron internetowych i portali społecznościowych ograniczyło Rosjanom dostęp do alternatywnych źródeł informacji. Jednak jak tłumaczą rosyjscy informatycy, istnieją możliwości obejścia blokad i jeśli ktoś naprawdę chce wiedzieć, co się dzieje, odnajdzie w internecie informacje niezależne od kremlowskiej propagandy.
O północy z niedzieli na poniedziałek Rosjanie stracili dostęp do Instagrama. Decyzję podjął Roskomnadzor, czyli rosyjski urząd nadzorujący m.in. sieć internet i egzekwujący rosyjskie prawa. Według urzędu, działanie to ma na celu ''troskę o zdrowie psychiczne obywateli, zwłaszcza dzieci, i chronienie ich przed nienawiścią w internecie''.
Serwis Nexta opublikował nagranie, na którym jedna z rosyjskich blogerek płacze, że za dwa dni jej Instagram przestanie działać. - To całe moje życie, moja dusza - mówi na nagraniu Rosjanka.
"Jedna z rosyjskich blogerek płacze, że za dwa dni jej Instagram przestanie działać. Nie przejmuje się tysiącami zmarłych, wliczając w to jej rodaków. Jej największym zmartwieniem jest w tym momencie to, że nie będzie mogła publikować fotek jedzenia z restauracji'' - czytamy na Twitterze.
Mimo coraz szerszego odcinania rosyjskich obywateli od źródeł informacji eksperci uważają, że Kreml traci wiarygodność propagandy, a coraz więcej osób zaczęło protestować przeciw zbrojnej inwazji na Ukrainę.