W ostatnim czasie rosyjskie media kilkukrotnie zarzucały Stanom Zjednoczonym, że opracowują broń biologiczną w ukraińskich laboratoriach. Wczoraj wieczorem taki zarzut powtórzyło rosyjskie MSZ. Resort twierdzi, że rosyjskie wojska w Ukrainie odnalazły dokumenty, które potwierdzają te oskarżenia.
Sprawę skomentowała na Twitterze rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. Napisała, że rosyjskie oskarżenie to dezinformacja i sianie spiskowych teorii. Wyjaśniła, że USA w pełni przestrzegają zobowiązań wynikających z Konwencji o zakazie broni chemicznej oraz Konwencji o zakazie broni biologicznej. "Nigdzie nie opracowujemy ani nie posiadają takiej broni" - zadeklarowała.
Jej zdaniem takie zarzuty mają posłużyć Rosjanom do stworzenia pretekstu do ataku na Ukrainę.
"To Rosja ma długą i dobrze udokumentowaną historię użycia broni chemicznej, również w próbach zamachów i otruć przeciwników politycznych Putina, m.in., Aleksieja Nawalnego. To Rosja wciąż popiera reżimu Assada w Syrii, która wielokrotnie używała broni chemicznej. To Rosja od dawna utrzymuje program broni biologicznej z naruszeniem prawa międzynarodowego" - napisała Psaki.
Ponadto Rosja ma doświadczenie w oskarżaniu zachodu o to, czego sama się dopuszcza (...). To oczywisty wybieg, by usprawiedliwić dalszy nieprowokowany i nieuzasadniony atak na Ukrainę
- pisze rzeczniczka Białego Domu.
Jednocześnie przestrzegła ukraińskie władze przed atakami chemicznymi lub biologicznymi ze strony Rosji. "Jeżeli Moskwa wysunęła te fałszywe twierdzenia (...), powinniśmy uważać, że to Rosja może użyć broni chemicznej lub biologicznej w Ukrainie" - napisała.
Rzeczniczka Białego Domu odniosła się również do pozycji Chin, które - jak określiła - "wydaje się, że poparły tę propagandę".
Do całej sytuacji odniosła się strona ukraińska, stanowczo zaprzeczając rosyjskimi zarzutom.