Jagna Niedzielska, kucharka i propagatorka idei zero-waste, pomaga firmie cateringowej na Dworcu Centralnym w Warszawie w strefie gastronomicznej. Przygotowuje ciepłe posiłki dla osób uciekających przed wojną, rozdaje je, a także zabiera żywność, która mogłoby się zmarnować i rozwozi ją do warszawskich jadłodzielni.
- Dzisiaj ponownie jedziemy z ciepłymi posiłkami na Centralny – mówi Niedzielska w rozmowie z Gazeta.pl. - Catering "Pełny Brzuszek", któremu pomagam, musi przyjeżdżać z własnymi rzeczami. Rozkładamy się w porozumieniu z innymi wolontariuszami, tak żeby każdy miał przestrzeń do pomocy.
Kucharka opowiada, że widzi powoli postępy w układaniu tego bałaganu, ale są one zdecydowanie za wolne i przychodzą zbyt późno.
- Wszystkim zarządzają wolontariusze, głównie z oddolnej Grupy Centrum – opowiada. - Niektórzy pracują po 30 godzin. Mają ogromną wiedzę, jak zorganizować przestrzeń, by ludzie, którzy do nas przyjeżdżają, poczuli się choć trochę bezpieczniejsi.
Jagna Niedzielska dodaje, że to, czym się zajmuje, czyli różne kwestie związane z żywnością, to tylko niewielka część tego, czego teraz najbardziej potrzeba.
- Do wolontariuszy podchodzą uchodźcy i mówią tylko jedno słowo: dom. Tych domów brakuje cały czas i o ile potrzeby związane z żywnością zmieniają się w zależności od dnia, to miejsc dla osób uciekających cały czas potrzeba. Widzimy też, że kolejne napływające grupy są w coraz gorszym stanie psychicznym. To są ludzie, którzy zobaczyli już na własne oczy kawałek wojny. Jest to bardzo przygnębiające.
Teraz codziennie przez Dworzec Centralny przewijają się tysiące osób, pozostaje na nim - kilkaset uchodźców z Ukrainy.
8 marca obok Dworca Centralnego zaczęto stawiać namioty, które będą uzupełniały działania wolontariuszy w strefie gastronomicznej. "W weekend podczas rozdawania posiłków dla uchodźców z Ukrainy przekonaliśmy się, że hala dworcowa jest za mała, a więc dziś przy Dworcu Centralnym w Warszawie stoi już namiot Lubinpexu – spółki z grupy KGHM" – informował na Twitterze Marcin Chludziński, prezes grupy KGHM Polska Miedź S. A. Do namiotów jedzenie dostarcza m.in. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który zajmuje się także tworzeniem portalu z ofertami pracy dla uchodźców z Ukrainy.
- Pomagamy organizować żywność. Wczoraj zaczęła dostarczać Pizza Hut i McDonalds, jedzenie dowozi też kilka mniejszych firm – powiedział Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. – Byłem tam dwa razy i ruch jest spory. Będziemy dostarczać żywność tak długo, jak będzie potrzeba.
Na Dworcu Centralnym w Warszawie od kilku dni działania prowadzi Grupa Centrum, kolektyw wolontariuszy, którzy skrzyknęli się spontanicznie, bo chcieli pomóc kilkuset uchodźcom zza wschodniej granicy. Agnieszka Anikin, jedna z koordynatorek Grupy, mówi, że początkowy chaos został praktycznie zniwelowany.
- Mamy aktualnie 14 działów z koordynatorami. Co więcej, docelowo na każdy z nich będzie przypadało łącznie 10 koordynatorów. Istnieje już punkt wojewody, gdzie organizowane są transporty do innych miejsc, m.in. na Torwar. Jest punkt informacyjny na lewo od kas, oprócz tego działa rejestracja wolontariuszy na środkowej wyspie u harcerzy, którzy zajmują się też grafikiem ich zadań. Mamy namiot z jedzeniem, dostajemy oprócz tego posiłki od kilkudziesięciu restauracji, opracowaliśmy harmonogram dostaw żywności. Mamy punkt Orange i T-Mobile z kartami SIM, wspiera nas także UPC. Można zarejestrować telefon, doładować, podłączyć się do darmowego wifi – opowiada.
Koordynatorka podkreśla, że choć na początku nie wszystko działało idealnie, to wolontariusze na bieżąco zdobyli doświadczenie, a pomoc zaoferowali zarówno PKP S.A., jak i wojewoda.
- Nikt nie mógł być przygotowany na taką liczbę ludzi, jaka wjechała do naszego kraju. Ale mogę zapewnić, że dzięki naszym działaniom będzie coraz lepiej – wyjaśnia. Prosi też, aby nie robić zdjęć z bliska ludziom przebywającym na Dworcu Centralnym i w innych punktach. Dla niektórych jest to dodatkowo trudne i pogłębia stres, szczególnie u dzieci, które często płaczą na widok smartfonów podtykanych pod twarz.
Oprócz Grupy Centrum na dworcu pojawili się dzisiaj także strażacy. Paweł Szefernaker, wiceminister MSWiA ds. administracyjnych, opublikował informację, że Państwowa Straż Pożarna ma od 9 marca działać na tym terenie. Andrzej Zabłocki z mazowieckiego oddziału PSP wyjaśnia, że strażacy wspólnie z wojewodą mazowieckim faktycznie będą koordynować działania pomocowe dla uchodźców przybywających na Dworzec Centralny.
- Strażacy z Mazowieckiej Straży Pożarnej są w kontakcie z wójtami w powiatach i organizują miejsca w ogrzewanych budynkach, z łóżkami i toaletami, w których będzie można ulokować uchodźców – mówi. - Jesteśmy także w gotowości do transportowania uchodźców między punktami recepcyjnymi a docelowymi miejscami noclegowymi. Korzystamy z zasobów Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczej Straży Pożarnej i władz powiatów.
Informację o zaangażowaniu strażaków potwierdza także Anikin z Grupy Centrum. – Dzisiaj wprowadzaliśmy Straż Pożarną w nasze struktury, będziemy wspólnie pracować nad usprawnieniem sytuacji na Dworcu Centralnym. To jest super, bo takie osoby są tutaj bardzo potrzebne. Zależy nam na łączeniu sił i dzieleniu się naszą wiedzą. Mamy przewodnik dla wolontariuszy, w którym na 18 stronach jest wyjaśniony podział sektorów, rola koordynatorów, informacja o harmonogramach, poszczególnych grupach, ale też informacje o tym, jak o siebie teraz zadbać. To naprawdę ciężka praca.
Na Dworcu Centralnym najbardziej potrzebni są teraz wolontariusze i psychologowie mówiący w językach ukraińskim i rosyjskim, którzy mogliby porozmawiać z uchodźcami.
- Mamy do czynienia z największym kryzysem migracyjnym w Europie po II Wojnie Światowej – powiedział Rafał Trzaskowski podczas konferencji prasowej 9 marca. - Wszyscy robią, co mogą (…) W tym momencie eksperci są zgodni co do tego, że państwo sobie samo nie poradzi, samorządy sobie nie poradzą. Potrzeba rozwiązań systemowych. (…) Mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie mają przyjaciół i rodzin w Polsce, są straumatyzowani wojną, przybywają z terenów bombardowanych. Widzimy, że Władimir Putin przyjął strategię eskalacji tej wojny. Eksperci oceniają, że będziemy mieli do czynienia z falą 3,4,5 a może nawet i 6 milionów uchodźców.
Prezydent Warszawy apeluje o wybudowanie specjalnych, dużych centrów recepcyjnych. Nie tylko przy granicy, ale w bardzo wielu miejscach w Polsce. - Staramy się udostępniać miejsca na kilkaset osób, ale zaraz będą potrzebne miejsca na dziesiątki tysięcy – mówi. Miasto Warszawa udostępniło 8 marca statystyki mówiące o tym, że przez punkty informacyjne przeszło tego dnia prawie 30 tysięcy osób.
Z kolei Joanna Niewczas, która jest odpowiedzialna za pracę wolontariuszy w jednym z takich punktów, na warszawskim Torwarze, poinformowała, że sytuacja w tym punkcie już jest trudna. W poście zamieszczonym na Linkedin wymieniła pilne potrzeby i niedociągnięcia, które mogą doprowadzić do pogorszenia sytuacji uchodźców - brakuje m.in. środków finansowych na leki i posiłki, w strefie gastronomicznej gotują harcerze bez doświadczenia, nie są przestrzegane zasady BHP. Nie ma dostaw z podstawowymi środkami higieny osobistej, brak też możliwości dezynfekcji i nie ma osób do sprzątania. Wolontariusze pracują po 20 godzin dziennie.
"Ignorowanie powyższych punktów spowoduje wybuch epidemii na Torwarze oraz bardzo poważne braki w dostępności żywności i środków chemicznych/higienicznych" – dopisała koordynatorka.
Jak potwierdziła Marlena Salwowska z biura prasowego Miasta Stołecznego Warszawy, Dworzec Centralny oraz Torwar są punktami znajdującymi się pod opieką Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Wojewoda mazowiecki, Konstanty Radziwiłł, nie odpowiedział na naszą prośbę o kontakt 9 marca w sprawie sytuacji na Dworcu Centralnym i na Torwarze w Warszawie. Tego samego dnia był za to w Radiu Zet, w którym stwierdził, że ocena działań władz wobec uchodźców jest "głęboko niesprawiedliwa i bezrefleksyjnie powtarzana".
- Robimy to dobrze. Uchodźcy są zaopiekowani (...). Mam wrażenie, że emocje, które pojawiają się wśród ludzi, którzy pomagają, są często widzeniem sprawy z perspektywy osobistej - powiedział.
Radziwiłł stwierdził, że niektóre osoby przyjeżdżające na Dworzec Centralny "już mają plan, co dalej", ale też "duża część osób nie chce opuścić dworca". Zwrócił uwagę na namioty postawione obok dworca, które przejęły część działań. Ale punktu recepcyjnego na dworcu nie będzie.
- Takiego rozumianego jako duże miejsce noclegowe nie ma gdzie postanowić. Na dziś nie widzę takiej możliwości – przyznał. Wojewoda dodał, że ok. 250 pracowników Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego jest oddelegowanych do pracy "dzień i noc" w często zupełnie nowych dla nich warunkach.
- To dyrektorzy wydziałów np., którzy nie mieli do tej pory nic wspólnego z cudzoziemcami – dodaje Radziwiłł. - Słabo śpię, cały czas trzeba o czymś tam myśleć, a noc nie jest przerwą w naszych działaniach, bo uchodźcy całą dobę docierają do Warszawy.
Straż Graniczna poinformowała, że od 24 lutego do Polski przyjechało 1,33 miliona osób z Ukrainy. Tylko 8 marca granicę przekroczyło ponad 125 tysięcy podróżnych. 9 marca do godziny 7 rano odprawiono 33 tysiące uchodźców.
Podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku do całej Europy napłynęło około 1,3 miliona uchodźców, zgodnie z danymi Eurostatu.
---
Z informacji przekazywanych nam przez czytelników wynika, że z kolei na Arenie Ursynów ruch jest niewielki. "Z dworców nie dojechał żaden transport nowych osób. Nie wiem skąd ten dysonans, ale chyba brak koordynacji między dworcami a poszczególnymi miejscami tymczasowego pobytu. Wolontariuszy szlag trafia z bezsilności" - pisze nasza czytelniczka.