Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział we wtorek, że armia ukraińska od 13. dni broni się i niszczy rosyjskich okupantów, ale nie jest w stanie zabezpieczyć nieba nad Ukrainą. Jak podkreślił, Rosja ma do dyspozycji setki rakiet i samolotów wojskowych, którymi zabija ukraińskich cywilów.
Rosyjskie wojska ostrzelały dyplomatyczne budynki w Ukrainie. W Mariupolu był to budynek mieszczący konsulat generalny Grecji i biuro Specjalnej Misji Monitorującej OBWE, a w Charkowie - budynki dyplomatyczne trzech państw.
"W wyniku rakietowo-bombowych uderzeń rosyjskiej armii w Mariupolu uszkodzono budynek, w którym mieści się konsulat generalny Grecji i biuro Specjalnej Misji Monitorującej OBWE oraz zostały zniszczone biura konsulatów honorowych Słowenii, Azerbejdżanu i Albanii w Charkowie" - napisało we wtorek ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Podkreślono również, że działanie to stanowi złamanie międzynarodowego prawa humanitarnego i konwencji wiedeńskich.
Wiceszef polskiego MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował we wtorek w Polskim Radiu 24, że "w tej chwili nie jest planowana ewakuacja konsulatu generalnego we Lwowie, czy też pozostałych na miejscu pracowników ambasady w Kijowie na czele z ambasadorem Bartoszem Cichockim". Dodał również, że polski personel dyplomatyczny na Ukrainie został jednak ograniczony.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl
- Konsulaty generalne w tych miastach, w których te walki były bardzo nasilone i bezpieczeństwo naszych dyplomatów mogłoby być zagrożone, czyli Charków, Odessa, Łuck - te miejsca opuścił personel dyplomatyczny. Natomiast w tych miejscach, gdzie personel dyplomatyczny jest potrzebny, gdzie do końca może efektywnie i jednocześnie z zachowaniem zasad bezpieczeństwa pełnić swoją misję, tę misję będzie pełnił - poinformował.