Ekspertka PISM: Orban robi wszystko, by odwrócić uwagę od faktu, że Putin jest zbrodniarzem

Jacek Gądek
- Rząd Viktora Orbana robi wszystko, aby odwrócić uwagę od faktu, że Rosja jest agresorem, a Putin jest zbrodniarzem wojennym - podkreśla Veronika Jóźwiak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Zobacz wideo Ile jeszcze mogą wytrzymać Ukraińcy? Paweł Kowal: To może potrwać kilka tygodni albo dni

Tak właściwie to po której stronie są Węgry Viktora Orbana? Ukrainy czy Rosji?

Veronika Jóźwiak: - Węgry najchętniej nie opowiadałyby się po żadnej ze stron. Nie można powiedzieć, że są po stronie Putina. Głosowały bowiem za dotychczasowymi sankcjami - nie zablokowały żadnych, do których w Unii Europejskiej czy NATO potrzebna była jednomyślność. Rząd Orbana deklaruje, że jest po stronie Zachodu, ale nie zmienia to faktu, że powszechne oczekiwania wobec Węgier są większe. Chodzi o przyszłość i bezpieczeństwo całej Europy, ale kraj Orbana wcale tak tego nie postrzega.

Tylko jak?

Orban cały czas utrzymuje, że chciałby, aby wojna ominęła Węgry i nie trzeba się angażować bardziej niż obecnie.

Więcej informacji o wojnie w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl.

Na czym Orbanowi tak naprawdę zależy?

Na wygraniu wyborów parlamentarnych, które mają się odbyć 3 kwietnia. Cała komunikacja rządu Węgier i cały dyskurs wokół Ukrainy jest podporządkowany temu jednemu celowi. Rząd Orbana od 10 lat bardzo blisko współpracuje z Rosją, a to Rosja napadła na Ukrainę. Ten dysonans stara się jednak teraz ukryć przed wyborcami.

Marcin Ociepa: Każdy dyktator kiedyś upada. Putin też upadnie [WYWIAD]Marcin Ociepa: Każdy dyktator kiedyś upada. Putin też upadnie [WYWIAD]

Jak?

Rząd Orbana robi wszystko, aby odwrócić uwagę od faktu, że Rosja jest agresorem, a Putin jest zbrodniarzem wojennym. Zamiast mówić o rosyjskiej agresji węgierski rząd skupia się na obronie swoich osiągnięć w postaci taniego gazu i energii - wciąż mówi więc, że to dzięki Rosji Węgrzy płaca mało za gaz i prąd. Rząd obiecuje, że bez względu na wszystko to osiągnięcie będzie utrzymane. A ceny energii są faktycznie niskie dzięki bardzo bliskim stosunkom z Rosją.

Szeregowy obywatel w zamian za ciepłą wodę w kranie, czyli tani gaz i prąd, nie będzie przywiązywał wagi do mordowania ludzi przez Rosję Putina?

Taki jest zamysł Orbana. On wskazuje, że jeśli będą plany nakładania sankcji na gaz sprowadzany z Rosji albo na technologię jądrową do elektrowni budowanej przez Rosjan na Węgrzech, to on się na takie sankcje nie zgodzi, bo to oznaczałoby wzrost cen energii.

A rosyjskie zbrodnie są zwyczajnie pomijane w przekazie jego rządu?

Węgierski rząd w ogóle nie mówi o tym, że Rosja bombarduje miasta i giną ludzie. Niedawno szef MSZ Peter Szijjarto stwierdził, że mamy "pierwsze ofiary" polityki sankcji ze strony Brukseli. Tą ofiarą była według niego filia rosyjskiego Sbierbanku, która została na Węgrzech zlikwidowana. W ogóle w przekazie rządu nie zwraca się uwagi na ofiary cywilne wojny, ale na upadek rosyjskiego banku już tak.

Władimir Putin podczas parady wojskowejKrystyna Kurczab-Redlich: Pierwszy ukraiński puzzel to rok 1994 [WYWIAD]

Telewizje na Węgrzech też pokazują ludziom taki świat?

Media publiczne i większość komercyjnych jest prorządowa, choć jest jedna niezależna od rządu ogólnokrajowa telewizja RTL, a także mniejsza stacja ATV. Jednak zaczęły się i w mediach prorządowych powoli pojawiać bardziej obiektywne relacje z wojny, szczególnie w serwisach informacyjnych.

Stopniowo zmienia się strategia medialna obozu rządzącego Węgrami, a obraz staje się bardziej zróżnicowany, niż na początku wojny. Jest także coraz więcej polityków Fideszu, którzy próbują równoważyć główny przekaz swojego rządu i mówią w sposób bardziej zrównoważony, że jednak to Ukraina jest ofiarą, a napaść przez Rosję na suwerenne państwo jest nieakceptowalna. Ale już tak zwani eksperci występujący w mediach publicznych…

…dlaczego pani się śmieje mówiąc o "ekspertach"?

Bo to ludzie, którzy mają za zadanie przekazać absolutnie prorosyjską narrację w mediach publicznych i prorządowych. W rzeczywistości nie są jednak żadnymi ekspertami czy analitykami. Władze rozpisują przekaz, kto co ma mówić w mediach i ci "eksperci" mówią, co im polecono. Ale już w programach informacyjnych węgierskiej telewizji publicznej obraz jest bliższy rzeczywistości, niż ten wyłaniający się z opinii "ekspertów". Nawet słownictwo zaczyna się w tych wiadomościach zmieniać. Dotychczas w mediach publicznych i węgierskiej agencji prasowej mówiono o "operacji specjalnej" - czyli tak jak w Rosji - a teraz wojna jest nazywana "wojną na Ukrainie" - co wciąż jest jednak eufemizmem

Z kolei w mediach społecznościowych widać bardzo dużą aktywność trolli. Masa wpisów jest ekstremalna i wprost wzięta z rosyjskich mediów. Ludzie jednak dzielą się dalej tymi treściami - są więc podatni na rosyjską wersję.

Węgry blokowały przyjęcie Ukrainy do Centrum Doskonalenia Cyberobrony przy NATO. A teraz nie zgadzają się nawet na transport przez swoje terytorium pomocy w postaci broni dla Ukrainy, nie mówiąc o przekazywaniu takiej broni. To są zachowania wręcz wrogie wobec Kijowa?

Z pewnością to gesty nieprzyjazne. Praktycznie wszystkie państwa UE pomagają Ukrainie - nawet te, które tradycyjnie - jak Szwecja czy Finlandia - nie wysyłają broni w strefy wojny. Węgry Orbana wolą jednak stać z boku i to pomimo tego, że są na wschodniej flance NATO i graniczą z Ukrainą.

Jak to tłumaczą węgierskie władze?

Tak, że gdyby Węgry dostarczały broń bądź pozwoliły na jej transport, to wystawiłyby się na większe zagrożenie. Z punktu widzenia całego Zachodu jest to wyraźne ograniczanie swojego zaangażowania, a to jest z pewnością w UE i NATO odnotowywane i w przyszłości będzie miało znaczenie dla pozycji Węgier w strukturach tych organizacji.

Gdyby jednak Węgry bardziej się zaangażowały, to Kreml po prostu by wstrzymał inwestycję w elektrownię atomową Paks i podwyższył ceny gazu?

To byłaby dla Orbana katastrofa. Węgry deklarują więc, że nie będą głosować za żadnymi sankcjami, które by miały dotyczyć importu z Rosji gazu czy technologii jądrowej do elektrowni.

W Ukrainie mieszka ok. 150 tys. Węgrów zakarpackich. Są oni istotnym elementem narracji Orbana?

Dla Orbana to bardzo ważna składowa polityki w stosunkach z Ukrainą. Jego rząd cały czas powołuje się na obronę tej mniejszości i swoją chęć poprawienia jej sytuacji. Warto tu przypomnieć, że w 2017 r. Ukraina wprowadziła ustawę oświatową dotyczącą wszystkich mniejszości narodowych - w tym polskiej i rumuńskiej - ale o ile Polska i Rumunia potrafiły we współpracy z Ukrainą rozwiązać problem, to Węgry jakoś tego nie zrobiły. A nawet więcej: Węgry ten spór z Ukrainą wręcz podgrzewały. Powołując się na ten spór z Ukrainą Orban blokował kolejne NATO-wskie inicjatywy mające zbliżyć Ukrainę do Sojuszu.

Władze węgierskie bardzo często powoływały się na problem praw swojej mniejszości, ale ostatecznie Węgry - w przeciwieństwie do innych państw - nie poprawiły sytuacji swojej mniejszości na Ukrainie. To, co się Orbanowi udało, to wpisanie się w rosyjską narrację. Rosja bowiem wykorzystywała w swojej propagandzie to, że Ukraina rzekomo źle traktuje wszystkie mniejszości - nie tylko rosyjską, ale także węgierską.

Więcej o: