Demonstracje przeciwko wojnie w Ukrainie organizowane są od początku inwazji Rosji na Ukrainę (24 lutego). Protesty odbywają się na całym świecie, również w okupowanych ukraińskich miastach oraz w Rosji. Jak informuje serwis OWD-info (niezależny medialny projekt poświęcony prawom człowieka i prześladowaniom politycznym w Rosji), rosyjska policja od wybuchu wojny w Ukrainie zatrzymała już 13513 osób (stan na poniedziałek 7 marca, godz. 15.30 czasu polskiego).
Rosja w błyskawicznym trybie wprowadziła w piątek do kodeksu karnego drakońskie kary dla swoich obywateli za wspieranie Ukrainy. Do 15 lat więzienia grozi za "rozpowszechnianie dezinformacji o działaniach sił zbrojnych", czyli za informowanie o tym, co dzieje się na Ukrainie i jakich zbrodni dopuszcza się tam Rosja. Przepisy uderzają i w protestujących przeciwko wojnie obywateli i w dziennikarzy - to knebel na niezależne media.
Mimo to, protesty nie ustają. W ciągu ostatniej, 12 już doby rosyjskiej inwazji na Ukrainę, policja zatrzymała aż 5145 osób protestujących przeciwko wojnie w Ukrainie. Najwięcej zatrzymań było w Moskwie - 2432. Policja interweniowała także w 71 innych rosyjskich miastach.
Władze Rosji różnymi sposobami próbują powstrzymać rozprzestrzenianie się informacji o inwazji na Ukrainę, o zbrodniach na ludności cywilnej, jakiej dopuszcza się tam rosyjskie wojsko i o liczbie Rosjan - młodych żołnierzy, którzy zginęli w tej wojnie. Jak podaje grupa Anonymus, Rosja szykuje się do odcięcia kraju od globalnego internetu.
Przeczytaj więcej podobnych informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
Mimo aresztowań rzeczniczka Aleksieja Nawalnego Kira Jarmysz zaapelowała do Rosjanek, aby 8 marca - w Dzień Kobiet wzięły udział w proteście przeciwko wojnie.
Wzywamy kobiety, by jutro [8 marca - red.] wyszły na ulice o godzinie 14, domagając się zakończenia wojny. Nie dlatego, że kobiety mają jakąś szczególną rolę w przywracaniu pokoju. Ale dlatego, że wiemy za dobrze, jaką cenę zapłacimy za tę wojnę. I musimy ja przerwać
- napisała na Twitterze Kira Jarmysz.
Do udziału w protestach namawiał kilka dni temu sam Nawalny. "My - Rosja - chcemy być narodem pokoju. Niestety, niewiele osób by nas teraz tak nazwało. Ale przynajmniej nie stańmy się narodem przerażonych, milczących ludzi. Tchórzy, którzy udają, że nie dostrzegają agresywnej wojny przeciwko Ukrainie, rozpętanej przez naszego oczywiście szalonego cara" - napisał na Twitterze 2 marca przebywający w więzieniu Aleksiej Nawalny.
Nie możemy dłużej czekać. Gdziekolwiek jesteś, w Rosji, na Białorusi czy po drugiej stronie globu, idź na główny plac swojego miasta w każdy dzień powszedni oraz o 14.00 w weekendy i święta. Jeśli jesteś za granicą, przyjedź pod rosyjską ambasadę. Jeśli możesz zorganizować demonstrację, zrób to w weekend. Tak, może tylko kilka osób wyjdzie na ulice pierwszego dnia. A w drugim - jeszcze mniej. Ale musimy, zgrzytając zębami i przezwyciężając strach, wyjść i zażądać zakończenia wojny.
- apelował Nawalny.
I dodał "każda aresztowana osoba musi zostać zastąpiona przez dwóch nowo przybyłych". "Jeżeli, aby powstrzymać wojnę, będziemy musieli sami zapełnić więzienia i więźniarki, to zapełnimy więzienia i więźniarki" - podkreślił. "Wszystko ma swoją cenę i teraz, wiosną 2022 roku, musimy tę cenę zapłacić. Nikt nie zrobi tego za nas. Nie bądźmy przeciw wojnie. Walczmy z wojną" - napisał opozycjonista.
Specjalne wydanie po ukraińsku z najnowszymi informacjami z Ukrainy. Gazetę możesz pobrać bezpłatnie tutaj
*******
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.