Zdaniem Andrieja Kozyriewa, szefa MSZ Rosji w latach 1990-1996, w czasie prezydentury Borysa Jelcyna, kwestionowanie racjonalności Władimira Putina zaczęło się od tego, że większość ludzi, zwłaszcza na Zachodzie, uważa jego decyzję o inwazji na Ukrainę za całkowicie irracjonalną. Kozyriew zaznaczył, że nie zgadza się z tym poglądem. "To straszne, ale nie irracjonalne" - stwierdził.
Były minister spraw zagranicznych Rosji wyjaśnił, że z perspektywy Putina, decyzja o napaści była jak najbardziej racjonalna - prezydent Rosji miał ją wykalkulować na podstawie stanu Ukrainy jako państwa, znanego mu stanu rosyjskiej armii oraz sytuacji geopolitycznej na Zachodzie.
"Putin przez ostatnie 20 lat uważał, że Ukraińcy nie tworzą prawdziwego narodu, a w najlepszym razie Ukraina powinna być tylko państwem satelickim. Majdan zakończył wszelkie nadzieje na podtrzymanie prokremlowskiej Ukrainy. Putin sądził, że stoi za tym Zachód" - napisał Kozyriew na Twitterze.
"A skoro ukraińskiego rządu nie da się podporządkować Kremlowi potajemnie, Putin postanowił wymusić to w sposób jawny. Zaczął też wierzyć własnym propagandystom, którzy twierdzą, że Ukrainą rządzi junta nazistów i banderowców. Doskonały pretekst do 'denazyfikacji' Ukrainy" - dodał.
Były szef MSZ ocenił, że Putin nie był świadomy, w jakiej kondycji jest rzeczywiście rosyjskie wojsko.
Przez ostatnie 20 lat Kreml starał się zmodernizować armię. Duża część przeznaczonego na ten cel budżetu została jednak rozkradziona i wydana na wielkie jachty na Cyprze. Ale kiedy jesteś doradcą wojskowym, to nie możesz powiedzieć o tym prezydentowi. Putinowi opowiadano więc kłamstwa
- wyjaśnił Kozyriew.
Kozyriew omówił też przekonania rosyjskiego rządu na temat Zachodu.
"Rosyjska elita rządząca uwierzyła we własną propagandę, która głosi, że prezydent USA Joe Biden jest umysłowo nieudolny. Panowało też przeświadczenie, że UE jest słaba, bo w 2014 roku jej sankcje okazały się nieskuteczne. A potem Stany Zjednoczone spartaczyły wycofywanie się z Afganistanu, co jeszcze bardziej utwierdziło tę narrację" - ocenił polityk.
Zdaniem Kozyriewa Władimir Putin "we wszystkich trzech kwestiach pomylił się w obliczeniach, ale nie czyni go to jeszcze szaleńcem". Stwierdził, że prezydent Rosji "po prostu myli się i jest przy tym niemoralny".
"Przyjmując, że Putin działa racjonalnie, jestem przekonany, że nie użyje on celowo broni nuklearnej przeciwko Zachodowi" - stwierdził były minister. "A mówię 'celowo', ponieważ masowy ostrzał w pobliżu elektrowni atomowej może spowodować niezamierzoną katastrofę nuklearną w Ukrainie" - zaznaczył.
Powiem więcej. Groźba wojny nuklearnej jest kolejnym przykładem racjonalności Putina. Kreml wie, że może próbować wymusić ustępstwa - czy to ze strony Ukrainy, czy Zachodu - poprzez szermierkę ostatnią kartą w talii - użyciem broni jądrowej
- ocenił Andriej Kozyriew.
Wniosek dla Zachodu jest taki: nie powinien zgadzać się na żadne jednostronne ustępstwa ani zbytnio ograniczać swojego wsparcia dla Ukrainy z obawy przed wojną nuklearną
- podkreślił.
Andriej Kozyriew wyemigrował z Rosji w 2012 r. do Stanów Zjednoczonych. Mieszka w Miami.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebookalub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule:
Specjalne wydanie po ukraińsku z najnowszymi informacjami z Ukrainy. Gazetę możesz pobrać bezpłatnie tutaj.