Najbliższa przyszłość Ukrainy cały czas jest bardzo niepewna i trudna do przewidzenia. Mimo tego James Landale postanowił zebrać i przedstawić na łamach BBC News pięć wariantów, które mogą skutkować zakończeniem wojny. "Scenariusze nie wykluczają się wzajemnie — niektóre mogą się łączyć, dawać różne wyniki. Ale bez względu na to, jak rozegra się ten konflikt, świat się zmienił. Nie wróci do status quo ante" - pisze brytyjski dziennikarz, specjalizujący się w dyplomacji.
Krótka wojna — to scenariusz, do którego dąży Władimir Putin. W tym przypadku wojna w Ukrainie byłaby stosunkowo krótka, ale musiałaby się też wiązać z coraz szybszym postępem rosyjskich wojsk i coraz większymi atakami na cywilów, z częstszymi nalotami rosyjskiej floty powietrznej. Co z kolei doprowadziłoby do złamania ukraińskiego oporu.
Landale snuje scenariusz: "Kijów upada w ciągu kilku dni. Rząd zostaje zastąpiony promoskiewskim marionetkowym reżimem. Prezydent Zełenski albo zostaje zamordowany, albo też ucieka na zachodnią Ukrainę lub za granicę, by ustanowić rząd na uchodźstwie. Prezydent Putin ogłasza zwycięstwo i wycofuje część sił, pozostawiając jednak ich wystarczająco dużo, by zachować kontrolę. Tysiące uchodźców nadal uciekają na zachód. Ukraina dołącza do Białorusi jako państwo-klient Moskwy".
Dziennikarz komentuje, że taki przebieg spraw nie jest niemożliwy, ale zależy bardzo od kilku czynników: morale Ukraińców musiałoby osłabnąć, a wyniki rosyjskich wojsk znacznie się polepszyć. Ponadto — zaznacza — każdy prorosyjski rząd byłby bezprawny i podatny na rebelię. "Taki wynik byłby niestabilny, a perspektywa ponownego wybuchu konfliktu byłaby wysoka" - ocenia w końcu.
Długa wojna — to scenariusz, w którym Rosjanie przestają odnosić sukcesy, natrafiając na takie problemy, jak brak paliwa, jedzenia, niskie morale i nieudolność dowódców. Zajęcie Kijowa wiązałoby się z ogromną liczbą zgonów po obu stronach.
Długie oblężenie i brak sukcesów Rosjan przypominałyby długą i brutalną walkę o czeczeńskie Grozne w latach 90. - konkluduje brytyjski dziennikarz i dodaje, że w tym scenariuszu słabych, ale upartych ataków rosyjskich mogłaby trwać też ukraińska rebelia - "dobrze zmotywowana i wspierana przez miejscową ludność". Zachód wciąż dostarczałby broń i amunicję. W końcu Rosjanie mieliby problem z utrzymaniem się w Ukrainie i po długim czasie zdecydowaliby się o wycofaniu. "Jak ich poprzednicy opuścili Afganistan w 1989 roku, po dekadzie walki z islamistycznymi rebeliantami" - pisze Landale.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
Wojna europejska — to scenariusz, który wydaje się najmniej prawdopodobny, a jednocześnie szalenie niebezpieczny. Aby do niego doprowadzić, Władimir Putin musiałby się zdecydować na uderzenie w inny kraj, który wchodził kiedyś w skład Związku Radzieckiego, np. Mołdawii czy Gruzji, które nie są częścią NATO.
Inna możliwość jest taka, że Putin może uznać dostarczanie broni przez Zachód jako akt agresji, który wymaga jego odpowiedzi. "Mógłby zagrozić wysłaniem wojsk do państw bałtyckich – będących członkami NATO – takich jak Litwa, w celu utworzenia korytarza lądowego z Kaliningradem" - czytamy. I tu mielibyśmy już oficjalnie wojnę na europejską, a może i światową skalę. Artykuł 5 traktatu północnoatlantyckiego głosi bowiem, że atak na jednego członka NATO jest atakiem na wszystkich jego członków.
"Putin mógłby zaryzykować, gdyby uważał, że to jedyny sposób na uratowanie jego przywództwa. Być może, gdyby stanął w obliczu klęski na Ukrainie, mógłby ulec pokusie dalszej eskalacji" - rozważa Landale.
Rozwiązanie dyplomatyczne — najbardziej pożądany scenariusz. Dotychczasowe rozmowy ukraińsko-rosyjskie nie przebiegają jednak zbyt szybko. Trudność z wprowadzeniem takiego scenariusza jest także taka, że — biorąc za przykład wynik czwartkowych rozmów — Rosja może po prostu nie przestrzegać porozumień. Żołnierze nie wpuścili do obleganych miast pomocy humanitarnej, chociaż Rosja w rozmowach zgodziła się na taki krok.
Dialog międzynarodowy trwa, dyplomaci zachodni toczą zakulisowe rozmowy także w Moskwie. Oficjalnie pertraktowali urzędnicy rosyjscy i ukraińscy. Więc może jednak? Może istnieje rozwiązanie dyplomatyczne? - zastanawia się dziennikarz.
Scenariusz: Wojna idzie nie po myśli Rosji. Sankcje zaczynają naprawdę niepokoić Moskwę, a sprzeciw obywateli rośnie, gdy zwłoki rosyjskich żołnierzy wracają do domu. Putin zastanawia się, czy nie odgryzł więcej, niż może przeżuć. Uważa, że kontynuowanie wojny może być większym zagrożeniem dla jego przywództwa niż upokorzenie, wynikające z jej zakończenia. Chiny interweniują, wywierając presję na Moskwę. Putin zaczyna szukać wyjścia. Władze ukraińskie uznają zaś, że kompromis polityczny może być lepszy niż wyniszczenie kraju. Być może akceptuje rosyjską zwierzchność Rosji nad Krymem i częścią Donbasu. Z kolei Putin akceptuje niepodległość Ukrainy i jej prawo do pogłębiania więzi z Europą.
"Może się to wydawać mało prawdopodobne. Ale nie jest zupełnie nieprawdopodobne" - czytamy.
Władimir Putin traci władzę — według Landale'a wcale nie jest to nieprawdopodobny do zrealizowania scenariusz, a w ostatnich dniach coraz częściej przytaczany. Lawrence Freedman, wykładowca studiów wojennych w Kings College ocenił np., że zmiana władzy w Moskwie jest równie prawdopodobna, jak scenariusz wymuszonych przez Rosję zmian władzy w Kijowie.
Scenariusz: Giną tysiące rosyjskich żołnierzy. Sankcje gospodarcze dokuczają. Putin traci powszechne poparcie. Być może pojawia się groźba prawdziwej rewolucji ludowej. Putin wykorzystuje rosyjskie siły bezpieczeństwa do tłumienia opozycji, ale oto rosyjska elita wojskowa, polityczna i gospodarcza zwraca się przeciw niemu. Zachód daje do zrozumienia, że jeśli Putin odejdzie i zostanie zastąpiony przez umiarkowanego przywódcę, to Rosja doczeka się zniesienia niektórych sankcji. Dochodzi do zamachu w pałacu i władza Putina upada.
"Może się to teraz wydawać mało prawdopodobne. Ale może takie nie być, jeśli ludzie, zgromadzeni dotąd wokół Putina, przestaną wierzyć, że zdoła on obronić ich interesy" - czytamy.
*****
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.
Specjalne wydanie po ukraińsku z najnowszymi informacjami z Ukrainy. Gazetę możesz pobrać bezpłatnie tutaj.