Wojna w Ukrainie. Dziennikarze Sky News ostrzelani przez Rosjan. "Nie pudłowali" [WIDEO]

Wojna w Ukrainie. W poniedziałek samochód dziennikarzy Sky News został ostrzelany przez Rosjan niedaleko Kijowa. W wyniku tego ataku ranne zostały dwie osoby. "My mieliśmy dużo szczęścia. Ale tysiące Ukraińców umierają, bo rosyjskie szwadrony uderzeniowe biorą na cel cywilów" - napisał w materiale Stuart Ramsay.

Do ataku na dziennikarzy Sky News doszło w poniedziałek pod Kijowem. Ze względu na bezpieczeństwo korespondenta Stuarta Ramsay'a i jego zespołu, informację o ostrzelaniu samochodu dziennikarzy podano dopiero w piątek. 

Zobacz wideo Dworzec w Kijowie. Wzruszające pożegnania osób uciekających przed wojną

Wojna w Ukrainie. Dziennikarze ostrzelani przez rosyjskich żołnierzy. "Nasz świat wywrócił się do góry nogami"

"Jak w przypadku wielu wojen, rosyjska inwazja na Ukrainę nieustannie się zmienia. Zmieniają się obszary ataku i taktyki, a pola bitwy pojawiają się w cichych wcześniej obszarach" - opisuje swoje doświadczenia dziennikarz Stuart Ramsay. Korespondent dodał, że zespół chciał przeprowadzić wywiad z wojskami ukraińskimi, którzy dzień wcześniej rozbili rosyjski konwój w miejscowości Bucha oddalonej od Kijowa o 30 kilometrów.

Na wywiad udali się w poniedziałek 28 lutego. Ze względów bezpieczeństwa krótka normalnie podróż trwała wiele godzin, a żołnierze ukraińscy sprawdzali ich dokumenty w wielu punktach kontrolnych na trasie. W ostatnim punkcie dziennikarze usłyszeli, że jest niebezpiecznie i nie powinni jechać dalej. W następnym poradzono im, którą stroną jechać do Kijowa, by było bezpieczniej.

"Ruszyliśmy, ale było śmiertelnie cicho i można śmiało powiedzieć, że byliśmy zaniepokojeni. Ale powoli jechaliśmy do przodu w kierunku skrzyżowania. Na drodze był gruz, ale teraz to normalne. Nie było żołnierzy, wszystko wydawało się opuszczone. Potem, zupełnie znikąd doszło do małej eksplozji i zobaczyłem, że coś uderzyło w samochód. Zatrzymaliśmy się, a potem nasz świat wywrócił się do góry nogami" - czytamy w relacji dziennikarza telewizji Sky News.

"Pierwsza runda wystrzałów przebiła przednią szybę. Operator kamery Richie Mockler skulił się w niewielkiej przestrzeni na nogi pasażera z przodu. Byliśmy pod ostrzałem. Kule przelatywały kaskadą przez cały samochód. Szyby, siedzenia, kierownica i deska rozdzielcza zostały zniszczone. Jak nam powiedzieli później Ukraińcy, wpadliśmy w zasadzkę rosyjskiego oddziału rozpoznawczego. Ich trafienia były profesjonalne, nie pudłowali" - dodał.

Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.

Wojna w Ukrainie. Strażacy przeszukują gruzy budynku mieszkalnego uszkodzonego przez rosyjskie rakiety Zełenski reaguje na decyzję NATO: Dali zielone światło bombardowaniom

"Był przekonany, że to już koniec, zanim usłyszał te piękne słowa: 'Policja ukraińska!'"

Na nagraniu słychać, jak kilkukrotnie powtarzają, że są dziennikarzami. Początkowo myśleli, że strzały pochodzą z punktu kontrolnego ukraińskiej armii, a żołnierze się po prostu pomylili. Mimo ich krzyków w samochód wymierzono kolejną serię strzałów. Wówczas zaczęli uciekać — dziennikarka i producent przeczołgali się do szlabanu na autostradzie, a potem zsunęli po nasypie. Stuart Ramsay chciał pobiec za nimi, ale wówczas kula trafiła go w dolną część pleców. Korespondent założył kask, wziął telefony i legitymacje prasowe, pobiegł do krawędzi nasypu i tracąc równowagę, spadł na dół. Operator kamery Richie Mockler utknął w samochodzie, będąc pod ciągłym ostrzałem. Dwukrotnie raniony mężczyzna wykorzystał okazję, gdy Rosjanie prawdopodobnie przeładowywali broń i uciekł z auta, które chwilę później ponownie zostało ostrzelane.

Następnie dziennikarze znaleźli schronienie w budynku fabrycznym i zadzwonili z prośbą do Sky News, by zorganizowali dla nich pomoc. Kazali im przeczekać tam do rana.

"Zacząłem drzemać na kanapie i jak przez mgłę zauważyłem migające światło, a potem dźwięk ciężkich butów i krzyki na klatce schodowej. Operator, Richie, powiedział, że był przekonany, że to już koniec, zanim usłyszał te piękne słowa: 'Policja ukraińska!'. Wyszliśmy i zostaliśmy wepchnięci do radiowozu, kierowca odpalił silnik i wyjechaliśmy przez bramę" - czytamy dalej.

"My mieliśmy dużo szczęścia. Ale tysiące Ukraińców umierają, bo rosyjskie szwadrony uderzeniowe biorą na cel cywilów. Ta wojna staje się coraz gorsza z dnia na dzień" - podsumował korespondent Sky News.

***********

Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.

Jak pomóc Ukrainie? Gazeta.pl łączy siły z PCPM Gazeta.pl łączy siły z PCPM, by wspierać Ukrainę. Sprawdź, jak możesz pomóc

Specjalne wydanie po ukraińsku z najnowszymi informacjami z Ukrainy. Gazetę możesz pobrać bezpłatnie tutaj

Więcej o: