"Te szumowiny nie znalazły innego sposobu, aby nas złamać" – pisze Rada miasta Mariupola na Telegramie. - "Utrudniają dostawy energii elektrycznej, wody i ciepła. Uszkodzili też połączenie kolejowe. Zniszczyli mosty i rozbili pociągi, żebyśmy nie mogli ewakuować z Mariupola kobiet, dzieci i starców. Utrudniają dostawy żywności, tworzą dla nas blokadę, jak w dawnym Leningradzie. Celowo przez siedem dni niszczyli miejską infrastrukturę podtrzymywania życia. Znowu nie mamy światła, wody i ciepła. Hordy Putina nieustannie ostrzeliwują miasto i uniemożliwiają pomoc rannym, kobietom i dzieciom".
Władze miasta dokładają wszelkich starań, by jak najszybciej przywrócić krytyczną infrastrukturę i razem z instytucjami międzynarodowymi pracują nad utworzeniem "zielonego korytarza" dla misji humanitarnej. Przez cały czas Mariupol pozostaje pod ostrzałem.
"Jesteśmy niszczeni jako naród. To jest ludobójstwo narodu ukraińskiego". Ci hipokryci przybyli, aby "ratować" rosyjskojęzycznych obywateli Mariupola i regionu. I zorganizowali eksterminację Ukraińców - Mariupola pochodzenia rosyjskiego, ukraińskiego, greckiego i innego" – pisze burmistrz Mariupola Wadym Boychenko.
W rozmowie z BBC 2 marca Serhij Orłow, zastępca burmistrza Mariupola, potwierdził, że wojska rosyjskie otaczają miasto ze wszystkich stron i regularnie dewastują podstawową infrastrukturę.
- Armia rosyjska wykorzystuje tutaj całą swoją broń – artylerię, samoloty, rakiety taktyczne. Próbują zniszczyć miasto – powiedział Orłow. Dodał, że jedna z gęsto zaludnionych dzielnic mieszkaniowych została prawie całkowicie zniszczona.
- Nie możemy policzyć tam ofiar, ale uważamy, że co najmniej setki ludzi nie żyją. Nie możemy wejść po ciała. Tam mieszka mój ojciec, nie mogę do niego dotrzeć, nie wiem, czy żyje, czy jest martwy – dodał.
Rosjanie celują m.in. w stacje pomp i transformatory elektryczne, stacje kolejowe i mosty. Miasto boryka się z problemami z dostępem do żywności.