- Minister obrony poinformował mnie o gotowości do ochrony zachodniej granicy Białorusi przez kolejne pięć batalionów - powiedział Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez agencję Interfax. Podkreślił, że systemy obrony przeciwlotniczej zostały postawione w stan gotowości, by zapobiec uderzeniu w siły rosyjskie "w plecy".
- Nie możemy postąpić inaczej. Wciąż oczekujemy prowokacji ze strony naszych zachodnich partnerów - czy to w polityce, czy w gospodarce, czy w sprawach wojskowych - stwierdził Łukaszenka. - Niestety, obecna sytuacja jest bezpośrednią konsekwencją lekkomyślnej polityki Zachodu, mającej na celu zabezpieczenie własnych interesów ze szkodą dla bezpieczeństwa innych - dodał. Łukaszenka, podobnie jak Władimir Putin próbuje przekonać swój naród, że to Zachód, a nie Rosja rozpętał wojnę w Ukrainie. Rosja zaś rzekomo musiała bronić Donbasu, bo Ukraińcy "zabijali niewinnych cywilów", co jest wierutnym kłamstwem.
Również we wtorek Łukaszenka powiedział, że rozmawiał z Władimirem Putinem o zaangażowaniu w "operację specjalną" - jak nazywa wojnę w Ukrainie putinowska propaganda - rosyjskich żołnierzy pozostających w Białorusi. Wojska rosyjskie w lutym odbywały tam "ćwiczenia".
- Oczywiście, że były plany wykorzystania kontyngentu pozostałego na terytorium Białorusi. [Putin - red.] powiedział mi o tym o 5 rano 24 lutego [a więc tuż po pierwszym ataku Rosji na Ukrainę - red.] - cytuje Łukaszenkę prezydencka służba prasowa, a w ślad za nią Interfax. [Trzeba dodać, że już po opublikowaniu tego artykułu na Gazeta.pl depesza Interfaksu zniknęła ze strony agencji, a krótko potem pod tym samym linkiem znalazła się zupełnie inna treść - red.].
Łukaszenka twierdzi, że on i prezydenci Rosji postanowili w owych ćwiczeniach sprawdzić gotowość sił szybkiego reagowania Państwa Związkowego [Białorusi i Rosji, ZBiR - red.], a także siłę ich obustronnych stosunków i determinację w obronie interesów narodowych. - Nawiasem mówiąc, po zakończeniu ćwiczeń rosyjskie siły przygotowywały się do powrotu do bazy, a niektóre nawet odlatywały - próbował przekonywać Łukaszenka.
- Jednak Zachód potrzebował konfliktu zbrojnego i chciał obarczyć Rosję winą za jego rozpoczęcie - stwierdził Łukaszenka. - Nie tylko opublikował fałszywe wiadomości i podjął działania gospodarcze, lecz także przygotował ośmiotysięczny kontyngent do wysłania do Europy, w tym około 2 tys. żołnierzy, którzy zgromadzili się przy białoruskiej granicy do 20 lutego.
Taką właśnie opowieść o wojnie Ukrainie i zagrożeniu Białorusi słyszą od swojego prezydenta Białorusini, jeśli nie mają dostępu do innych mediów niż rządowe.
Prezydent Białorusi oskarżył też Ukrainę, że w tym samym czasie jej armia "znacznie zwiększyła liczbę ataków na obiekty cywilne w Donbasie, używając do tego rakiet oraz ciężkich systemów artyleryjskich i zabijając niewinnych cywilów".
Ta sama agencja zacytowała też inną wtorkową wypowiedź Łukaszenki, w której stwierdził, że rosyjscy i ukraińscy negocjatorzy w poniedziałek "zrobili więcej, niż zrobić mogli". - W ciągu pięciu godzin pierwszego etapu wykonali swoją pracę perfekcyjnie - stwierdził.
Łukaszenka nie dodał oczywiście, że w czasie, gdy miały się zacząć negocjacje pokojowe w pobliżu białoruskiej granicy, a on sam zagwarantował wstrzymanie ognia na ten czas, z terenu Białorusi Rosjanie wystrzelili pociski Iskander na Ukrainę, na Żytomierz. Dlatego rozpoczęcie negocjacji przesunięto o kilka godzin, by delegacja ukraińska mogła bezpiecznie na nie dotrzeć.
Łukaszenka przechwalał się również, że Białoruś, jak żaden inny kraj, wspiera dążenia do pokoju między Rosją i Ukrainą. - My, Białorusini, jak nikt inny jesteśmy gotowi do rozmów z każdym, w każdej chwili, aby stworzyć cienką nić wzajemnego zaufania dla wspólnego celu, jakim jest pokój w regionie - zapewniał. Prezydent wyraził zadowolenie, że udało się zorganizować negocjacje w pobliżu granicy Białorusi z Ukrainą. Pytany przez dziennikarzy o szczegóły organizacji tych rozmów, odparł, że "gdyby je podał, to byłby to prawdziwy thriller".
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule:
Specjalne wydanie po ukraińsku z najnowszymi informacjami z Ukrainy. Gazetę możesz pobrać bezpłatnie tutaj.