Wojna w Ukrainie. Witalij Kliczko: Rosyjscy snajperzy są już w Kijowie

Mer Kijowa Witalij Kliczko wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w stolicy Ukrainy. Choć zorganizowanych wojsk rosyjskich w niej nie ma, to z kilku powodów jest tam niebezpiecznie. - To jest jak horror - stwierdził.

Relatywnie "spokojny" czas w Kijowie w poniedziałek został przerwany około godziny 18:00 czasu polskiego. W stolicy Ukrainy doszło do potężnego wybuchu, według relacji uderzył w nią pocisk Iskander. Kilka godzin wcześniej w rozmowie z niemieckim "Bildem" na temat problemów, z jakim zmaga się Kijów, mówił jego mer Witalij Kliczko

Zobacz wideo Zełenski apeluje o przyjęcie Ukrainy do Unii i ogłasza uwolnienie więźniów z doświadczeniem bojowym

Kijów. Witalij Kliczko ostrzega: W mieście są rosyjscy snajperzy 

-  W mieście nie ma jeszcze bezpośrednio wojsk rosyjskich, one przyjeżdżają, walczą i wracają. W ciągu ostatnich kilku dni nasza armia pokazała naprawdę silny charakter. Cała tutejsza ludność popiera naszą armię - stwierdził Kliczko.

Choć w stolicy Ukrainy nie ma zorganizowanych rosyjskich wojsk, Kliczko podkreślił, że w mieście nie jest bezpiecznie z kilku powodów. Głównym z nich jest obecność rosyjskich grup terrorystycznych. Od kilku dni są oni wychwytywani przez władze. - Także niektórzy rosyjscy snajperzy są już w mieście. Dlatego trzeba być ostrożnym - stwierdził i dodał, poklepując niemieckiego dziennikarza po kamizelce ochronnej, że "kamizelka kuloodporna to właściwa decyzja, gdy wychodzisz na zewnątrz".

Kolejnym problemem jest fakt, że wiele dróg do miasta zostało zablokowanych. - Logistyka się załamała. W najbliższych dniach będzie tu słabo z żywnością i lekarstwami - zaznaczył. mer Kijowa - Czujemy się, jakbyśmy byli w filmie. Ale taka jest rzeczywistość, taka jest teraz rzeczywistość w naszym kraju. To jest jak horror - podsumował.

Witalij Kliczko zadeklarował jednak, że nie przez myśl mu nie przeszedł pomysł opuszczenia Ukrainy czy znajdującego się w trudnym położeniu Kijowa. - Jestem w domu. To jest moje miasto. Nikt nie może odebrać mi marzeń o Kijowie -  stwierdził. Mer Kijowa opowiedział także, że w ostatnich dniach nie ma czasu na rozmowę z rodziną, której nie ma przy nim. W niedzielę jedynie krótko porozmawiał z najmłodszym synem, a w poniedziałek otrzymał od niego wymownego SMS-a: "Tato, uważaj na siebie".

Kliczko został merem Kijowa w 2014 roku. Były pięściarz angażował się w protesty proeuropejskie na przełomie 2013 i 2014 roku. Planował także wziąć udział w wyborach prezydenckich w tamtym okresie, ale ostatecznie podjął decyzję o poparciu Petra Poroszenki. 

Więcej o: