W sobotę, w pobliżu lotniska Hostomel pod Kijowem, ukraińskie wojsko wysadziło w powietrze kolumnę 56 czeczeńskich czołgów i pojazdów opancerzonych. W ataku zginął Magomed Tuszajew - dowódca 141. Pułku Zmotoryzowanego Gwardii Narodowej Czeczenii. Był zaufanym człowiekiem Ramzana Kadyrowa - przywódcy Republiki Czeczeńskiej i sojusznika prezydenta Rosji Władimira Putina.
Informację o śmierci Tuszajewa podały najpierw nieoficjalnie ukraińskie media - m.in. serwis The Kyiv Independent - powołując się na relacje od wziętych do niewoli członków gwardii. Około godz. 20:30 doniesienia te potwierdziły Siły Zbrojne Ukrainy, a nad ranem w niedzielę - kancelaria prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Jak powiadomiła w sobotę agencja Reutera, Czeczenia rozlokowała w Ukrainie 12 tysięcy żołnierzy. Szef Republiki Czeczeńskiej Ramzan Kadyrow stwierdził, że zajęcie Kijowa czy Charkowa "nie jest problemem", ale jego zadanie to "unikanie ofiar śmiertelnych" i "ostrożne przeprowadzenie tej operacji". Na filmiku, który w opublikował w sobotę, nazywał siebie "żołnierzem piechoty" Władimira Putina. Jednoznacznie chwalił działania prezydenta Rosji. "Prezydent [Putin - red.] podjął słuszną decyzję i w każdych okolicznościach wykonamy jego rozkazy" - zapewnił. Kadyrow już wcześniej wspomagał zbrojnie politykę Kremla - czeczeńskie wojska uczestniczyły w rosyjskich operacjach na obszarze Syrii i Gruzji.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule: