- Są wystrzały z artylerii, wstrzymaliśmy wizyty w terenie, zniszczono domy niektórych z osób wspieranych przez nas. Staramy się więc monitorować sytuację. Ale głównie czekamy na to, co będzie działo się dalej - tak mówiła nam jeszcze w środę Katerina Czumakowa, pracowniczka Polskiej Akcji Humanitarnej w Ukrainie.
- W powietrzu czuć niepewność. Nikt nie wie, co będzie jutro. Czy eskalacja będzie trwać, czy się uspokoi. Oczywiście ludzie są różni. Niektórzy są przerażeni, nerwowi. Inni mają nadzieję, że eskalacja wkrótce się to skończy i wszystko się ustabilizuje. Większość po prostu czeka, co będzie dalej - relacjonowała.
Mniej niż dobę po tej rozmowie spełnił się najgorszy ze scenariuszy. Rosja zaczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Atakuje z południa, wschodu i od północy, z terytorium Białorusi. Katerina i inni pracownicy PAH-u w Ukrainie są teraz bezpieczni, a organizacja pracuje nad udzieleniem pomocy. Potrzeby wzrastają dramatycznie z godziny na godzinę.
- Potrzeby są ogromne. Ciągle rozmawiam z naszymi pracownikami na wschodzie Ukrainy. Ostrzał niszczy budynki mieszkalne i infrastrukturę. Wiele miejscowości jest bez prądu, bez wody, bez gazu, mogą przestać działać telefony i internet - mówi nam Helena Krajewska z PAH.
Jak relacjonuje, organizacja działa teraz w kilku kierunkach. - Po pierwsze staramy się przywrócić działania we wschodniej Ukrainie, które są zawieszone do momentu, gdy będzie to bezpieczne - mówi. Chodzi przede wszystkim o doraźną pomoc dla osób mieszkających blisko linii frontu. Wiele z tych osób jeszcze przed inwazją było w trudnej sytuacji, a teraz są odcięte od pomocy, mogą mieć problemy ze zdobyciem żywności, leków.
Drugim polem działania jest pomaganie osobom, które przemieszczają się w Ukrainie w związku z konfliktem. - Szacuje się, że już co najmniej 100 tys. osób opuściło domy, podróżują ze wschodu na zachód, na południe - mówi Krajewska. Ludzie opuszczają domy często tylko z rzeczami pierwszej potrzeby. Dlatego PAH chce zapewnić im podstawową pomoc żywnościową, środki higieniczne. W dalszej perspektywie ma to być pomoc finansowa i psychologiczna, która "będzie bardzo potrzebna" - podkreśla Krajewska.
Wreszcie PAH szykuje pomoc dla osób, które decydują się na przekroczenie granicy do Polski. Już teraz jest to 100 tysięcy ludzi i można spodziewać się, że będzie ich dużo więcej.
PAH zbiera pieniądze na pomoc, ale szuka też wolontariuszy, którzy będą pomagali w Polsce w strefie przygranicznej. - Jedyne wymagania to ukończone 18 lat, możliwość pojechania na miejsce i znajomość jednego języka obcego: angielskiego, rosyjskiego lub ukraińskiego - mówi Helena Krajewska. Ponieważ planowane są działania na szeroką skalę, PAH szuka też nowych pracowników na stałe. Szczegóły na stronie organizacji: pah.org.pl.
Działania PAH w Ukrainie i w Polsce można wesprzeć na: pah.org.pl/wplac