Cyberatak na stronę internetową rosyjskiego ministerstwa obrony nastąpił w piątek. Wcześniej Anonymous informował, że rządowa strona przestała działać. Następnie hakerzy powiadomili o włamaniu i wielkim wycieku danych.
W czwartek grupa powiadomiła, że jest "oficjalnie w stanie cyberwojny z rosyjskim rządem". Następnie podała na Twitterze, że uderzyła w prokremlowski propagandowy kanał informacyjny RT News.
Ukraina i Rosja prowadzą wojnę również w cyberprzestrzeni. Jak ustaliła Agencja Reutera, ukraiński rząd do pomocy w obronie państwa wezwał hakerów z podziemia. Ukraińskie ministerstwo obrony nie udzieliło jednak odpowiedzi agencji na pytanie w tej sprawie. Attaché obrony w ambasadzie Ukrainy w Waszyngtonie powiedział z kolei, że "nie może potwierdzić ani zaprzeczyć informacjom".
Natomiast ukraiński urzędnik ds. bezpieczeństwa powiedział w Washington Post na początku lutego, że kraj nie ma wyspecjalizowanych wojskowych sił cybernetycznych. - Naszym zadaniem jest ich stworzenie w tym roku - dodał
Wojna Rosja-Ukraina - więcej na ten temat przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jegor Auszew, założyciel firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem w Kijowie, który napisał post wzywający hakerów z podziemia, poinformował Agencję Reutera, że zrekrutowani hakerzy zostaną wcieleni do defensywnych oraz ofensywnych jednostek cybernetycznych. Jednostki defensywne będą odpowiadać za obronę infrastruktury, m.in. energetycznej czy wodnej. Z kolei ochotnicy, którzy będą się zajmowali ofensywą, pomogą ukraińskim wojskom prowadzić cyfrowe operacje szpiegowskie przeciwko inwazji sił rosyjskich.
W czwartek wieczorem Jegor Auszew poinformował, że otrzymał już setki zgłoszeń. Dodał, że rozpoczyna ich weryfikację, aby upewnić się, czy nie ma wśród nich rosyjskich szpiegów.