"Lwów! Mieszkańcy, musicie iść do schronów! Właśnie zabrzmiała syrena, która oznacza alarm przeciwlotniczy" - napisał na Facebooku burmistrz Lwowa Andrij Sadowy. Według białoruskiego kanału NEXTA w piątek 25 lutego rano syreny alarmowe rozbrzmiały ponownie w Kijowie.
"Syreny przeciwlotnicze zostały włączone w Kijowie. Ogłoszono zagrożenie z powietrza! Po usłyszeniu dźwięku syren administracja miasta zaleca zostawić wszystko i pobiec do najbliższego schronu" - podaje NEXTA.
W czwartek Andrij Sadowy rozmawiał też z portalem politico.eu. Mer tego miasta przyznał, że od rana dworce kolejowe i autobusowe były przepełnione, a wiele osób próbowało zdobyć bilety, by wyjechać ze Lwowa. Wielu Ukraińców przyjechało też do Lwowa z innych miast, położonych głównie na wschodzie tego kraju. Do miasta przyjechało też około 200 dyplomatów, którzy opuścili placówki dyplomatyczne w Kijowa. Są to pracownicy ambasad: USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii, Holandii, Izraela czy Danii.
Przeczytaj więcej informacji o sytuacji na Ukrainie i ataku Rosji na stronie głównej Gazeta.pl.
Od 24 lutego we Lwowie nie działają szkoły. Miasto apelowało też do mieszkańców o to, by pozostali w domach. Andrij Sadowy przyznał wówczas, że władze przygotowują się na najgorsze scenariusze. - Musimy całkowicie odbudować nasz styl życia, nauczyć się strzelać i zdobyć umiejętności medyczne. Rosja nigdy nie będzie pokojowym sąsiadem. Musimy być jak lwy - mówił w rozmowie z POLITICO burmistrz Lwowa.
- Kijów jest sercem Ukrainy, ale Lwów jest jej duszą - podkreślił dalej Sadowy.
*****
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina.