Najnowsze informacje na ten temat publikujemy na stronie głównej Gazeta.pl, prowadzimy też relację na żywo, którą można śledzić pod tym linkiem.
Pierwszego dnia inwazji na Ukrainę siły rosyjskie zaatakowały Wyspę Węży. Wyspa, zwana też Żmijową, jest niewielka - ma zaledwie 0,205 km kw. powierzchni i leży na ukraińskich wodach terytorialnych, kilkadziesiąt kilometrów od Rumunii (do której zresztą kiedyś należała).
Na wyspie stacjonowało 13 funkcjonariuszy ukraińskiej straży granicznej. Wszyscy zginęli w trakcie ataku Rosjan. Potwierdził to prezydent Ukrainy.
- Na naszej Żmijowej Wyspie polegli bohatersko wszyscy nasi chłopcy. Nie poddali się. Wszyscy pośmiertnie otrzymają tytuł Bohaterów Ukrainy - powiedział Wołodymyr Zełenski w wieczornej odezwie.
Wyspa była atakowana z morza i z powietrza. Jeszcze późnym popołudniem w czwartek agencja Interfax Ukraina podawała, że "Ukraińscy żołnierze utrzymują pozycje". Ostatecznie Rosjanie te pozycje zniszczyli, a obrońcy zginęli.
"Ukraina ma od dziś swoje małe Termopile" - napisał na Twitterze Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. "Została dziś zrównana z ziemią, bo obecny na niej oddział ukraińskiej straży granicznej nie poddał się. Wszyscy zginęli, 13 osób".
Atak przeprowadziła rosyjska Flota Czarnomorska. W sieci pojawiło się nagranie audio - przekazywane m.in. przez uznanych reporterów, jak Christopher Miller, które ma dokumentować wymianę zdań przez radio między rosyjskim krążownikiem a Ukraińcami na Wyspie. Z transkrypcji wynika, że Ukraińcy zdecydowanie odmówili poddania się - krótko i dosadnie: