Wojna w Ukrainie. W Kijowie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Stacje metra zostały zmienione w schrony

W czwartek w Kijowie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Władze ukraińskiej stolicy zaapelowały do mieszkańców, aby ci udali się do schronów - przekazał mer miasta Witalij Kliczko. Podobne apele wystosowały władze Charkowa, gdzie trwa rosyjskie bombardowanie. Tymczasem siły rosyjskie próbują przejąć tereny w Czarnobylu. "Nasi żołnierze robią wszystko, by tragedia z 1986 roku nie powtórzyła się" - podkreślił Wołodymyr Zelenski.
Zobacz wideo Wystąpienie premiera Morawieckiego w Sejmie. "Ukraina walczy nie tylko o swoją własną wolność. Walczy w imieniu całej Europy"

Jak dodał mer Kijowa, cztery stacje metra zostały przekształcone w schrony. "Dzwonił przed chwilą mer Kijowa Witalij Kliczko. Poważny, bez śladu paniki, z niepokojącymi informacjami o rosnącej liczbie ofiar, idącej już w setki. W pobliżu Kijowa odgłosy eksplozji i strzelaniny, w wielu miejscach aktywne rosyjskie siły specjalne" - napisał Donald Tusk.

W stolicy Ukrainy ponownie zawyły syreny. - Ludzie okupują bankomaty, apteki, dyskonty. Wszędzie kolejki. Ludzie nie wiedzą co się stanie - poinformował reporter TVN24, który jest na miejscu.

Ukraina wciąż jest atakowana z północy, ze wschodu i z południa, zarówno z lądu, jak i z powietrza. Rozkaz do ataku wydał Władimir Putin. Wołodymyr Zełeński poinformował, że rosyjskie siły próbują przejąć tereny w Czarnobylu. "Nasi żołnierze robią wszystko, by tragedia z 1986 roku nie powtórzyła się" - dodał.

O tym, że rosyjskie wojska wkroczyły do strefy czarnobylskiej z terytorium Białorusi poinformował też doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko. "Gwardia Narodowa strzegąca składowiska niebezpiecznych odpadów promieniotwórczych stawia zaciekły opór. Jeśli składowisko odpadów nuklearnych zostanie zniszczone w wyniku ostrzału artylerii, to pył radioaktywny może pokryć tereny Ukrainy, Białorusi i krajów Unii Europejskiej" - napisał.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Wojna w Ukrainie

Według ukraińskich władz od rana w całym kraju doszło do ponad dwustu różnego rodzaju zdarzeń - od ostrzałów z powietrza po starcia żołnierzy obu stron. Zginęło prawdopodobnie co najmniej kilkadziesiąt osób. Ukraina twierdzi, że straciła około 40 żołnierzy i 10 cywilów. Jak podaje, zginęło około 50 rosyjskich żołnierzy. Zestrzelono sześć rosyjskich samolotów i kilka śmigłowców. Rosja nie podaje strat.

Z powietrza atakowane są przede wszystkim lotniska i bazy wojskowe. Moskwa twierdzi, że zniszczyła 74 instalacje wojskowe, w tym 11 lotnisk. Władze Mariupolu twierdzą, że zaatakowana została dzielnica mieszkalna. Nie wiadomo, ile osób zginęło. Wokół Mariupola mają trwać ciężkie walki sił lądowych obu krajów. W rejonie Doniecka pociski czołgowe trafiły w szpital. Na teren Ukrainy spadły też cztery rakiety balistyczne wystrzelone z terenu Białorusi. Ukraińskie władze zamknęły wszystkie przejścia graniczne z Białorusią.

W Ukrainie wprowadzono stan wojenny i zmobilizowano rezerwistów. Prezydent Wołodymyr Zełenski obiecał, że każdy chętny dostanie broń. W czwartek Ukraina zerwała stosunki dyplomatyczne z Rosją. Wcześniej władze zaapelowały o jak najszybszy wyjazd wszystkich Ukraińców z Rosji.

Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.

Więcej o: