Informację przekazano za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Tymczasem, jak podaje Reuters, Alaksandr Łukaszenka "zmienia zdanie" i już otwarcie przyznaje: "W razie potrzeby wojska białoruskie mogą zostać użyte w operacji przeciwko Ukrainie". Stwierdził także, że Kijów przegrywa, więc powinien iść na ustępstwa wobec żądań Moskwy. Zaproponował też przeprowadzenie rozmów ukraińsko-rosyjskich w Mińsku.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że czeka na nałożenie przez sojuszników Ukrainy konkretnych sankcji na Rosję. "Ukraina zerwała stosunki dyplomatyczne z Rosją. Wzywam wszystkich naszych partnerów, aby zrobili to samo. Tym konkretnym krokiem pokażecie, że stoicie po stronie Ukrainy i kategorycznie odrzucacie najbardziej rażący akt agresji w Europie od czasów II wojny światowej" - napisał z kolei szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kuleba.
Rada miejska w Mariupolu przekazała, że zaatakowana została dzielnica mieszkalna w tym mieście. Liczba ofiar jest ustalana. W okolicy miasta Sumy w północno-zachodniej Ukrainie trwa walka sił zbrojnych Kijowa z rosyjskim agresorem. Jak informuje Państwowa Służba Graniczna Ukrainy, ukraińskie wojsko odpiera atak realizowany od strony miasta Konotop.
W pobliżu wsi Piszczewik pod Mariupolem 16 czołgów Federacji Rosyjskiej atakuje pozycje ukraińskie. W Wuhłedarze w obwodzie donieckim rosyjskie pociski wojskowe trafiły w szpital, zginęły cztery osoby, a dziesięć zostało rannych. Trwają walki o miejscowości Szczastia i Stanica Ługańska, tam siły zbrojne Federacji Rosyjskiej wielokrotnie próbowały forsować rzekę i wejść na linię ukraińskiej obrony.