Ukraina pod ostrzałem. Uderzenia na kluczowe obiekty, artyleria i inwazja. Zgodnie z przewidywaniami

Rozpoczynając wojnę na dużą skalę z Ukrainą, Rosja postępuje zgodnie z przewidywaniami. Najpierw do akcji ruszyli hakerzy, potem zaczęły się uderzenia bronią dalekiego zasięgu i ostrzał artylerii.

To jak przebiegają pierwsze godziny otwartej wojny Rosji z Ukrainą, można było z dużą precyzją przewidzieć. Opisywaliśmy to szczegółowo w tym tekście z poniedziałku, trzy dni temu.

"Szok i przerażenie" w Kijowie? Rosjanie mają Ch-101, Kalibry, specnaz i hakerów. Mogą to zrobić

Niestety pierwsze dzisiejsze doniesienia z Ukrainy potwierdzają te przewidywania. Najpierw w środę wieczorem zaczął się zmasowany atak cybernetyczny na ukraińską sieć i infrastrukturę do niej podpiętą. Jest możliwe, że również w nocy do akcji ruszył specnaz i rozmieszczone na Ukrainie grupy rozpoznawczo-dywersyjne. Na razie nie wiadomo jednak nic na temat ich działania. Jest prawdopodobne, że zachodni wywiad mocno wspierał Ukraińców w ich wykryciu, więc być może zostały w większości na czas zneutralizowane.

Nad ranem zaczęło się jednak nieuniknione. Ostrzał przy pomocy różnego rodzaju rakiet dalekiego zasięgu, których Rosja ma duży arsenał. To ich uderzenia widać na większości nagrań z Ukrainy. Ich celem były kluczowe obiekty związane z władzami, strukturą dowodzenia wojska, magazyny broni i strategiczne bazy wojskowe, takie jak lotniska.

Równocześnie z rejonów przygranicznych dochodzą informację o ostrzale artyleryjskim przez granicę. To również nieunikniony element inwazji, poprzedzający wkroczenie wojsk lądowych. Ma zawczasu zabić jak najwięcej obrońców na rozpoznanych pozycjach i ułatwić uderzenie wojsk zmechanizowanych.

To co możemy obserwować w kolejnych godzinach to kontynuacja uderzeń rakietami i przy pomocy lotnictwa. Do tego ostrzał artyleryjski. W pierwszych godzinach wojny zazwyczaj następują też ataki wojsk powietrznodesantowych i piechoty morskiej. Jeśli Rosjanie mają zamiar je przeprowadzić, to można się spodziewać desantów w rejonie Odessy i na Morzu Azowskim w okolicach Mariupola. Wojska powietrznodesantowe mogą natomiast próbować zająć jakieś kluczowe lotniska, żeby wywołać chaos na tyłach ukraińskiego wojska. Choć tego rodzaju ataki przy braku elementu zaskoczenia są niezwykle ryzykowne.

Jak daleko chcą zajść Rosjanie, nie jest pewne. Pokazywaliśmy już kilka tygodni temu na mapach potencjalne zasięgi ich ofensywy.

Wczoraj pisaliśmy też, że ukraińskie wojsko jest wyraźnie słabsze od agresora, ale nie na straconej pozycji.

Zobacz wideo
Więcej o: