W okolicach Petropolis w stanie Rio de Janeiro w Brazylii od wtorku (15 lutego) wciąż trwają ulewy, które powodują niestabilność gruntu. W tym dniu w ciągu trzech godzin w niektórych miejscach spadło na obszarze miasta 25,8 cm deszczu. W miejscach, gdzie doszło do osunięć ziemi i lawin błotnych, trwa akcja ratownicza. To jeszcze nie koniec. Synoptycy ostrzegają, że w nocy z piątku na sobotę (19 lutego) poziom wody może wzrosnąć.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Gubernator stanu Rio de Janeiro, Claudio Castro, powiedział na konferencji prasowej, że to największe ulewy, jakie nawiedziły 300-tysięczne miasto Petropolis od 1932 roku. - Nikt nie mógł przewidzieć tak silnego deszczu jak ten - dodał Castro. Władze miejskie ogłosiły stan klęski żywiołowej, a prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zwrócił się do ministrów o udzielenie poszkodowanym natychmiastowej pomocy. Ze względu na zagrożenie blisko 700 osób było zmuszonych opuścić swoje domostwa - informuje Agencja Reutera. Tymczasowo przebywają w udostępnionych obiektach.
Jak podaje "The Guardian", burmistrz Petropolis Rubens Bomtempo nie jest w stanie oszacować, ile osób zaginęło. - Nie znamy jeszcze pełnej skali tego zjawiska - powiedział burmistrz. Dotknięci żywiołem mieszkańcy kopią w ziemi, poszukując swoich najbliższych, którzy zniknęli po wtorkowych osunięciach. W czwartek (17 lutego) lokalne media podały, że liczba ofiar śmiertelnych w Petropolis wzrosła do 117.