Do zdarzenia doszło w czwartek w Stanicy Ługańskiej (obwód ługański), jednej z miejscowości na linii donbaskiego frontu (inne to m.in. Petriwske i Zołote).
Rosyjskie wojska okupacyjne ze szczególnym cynizmem wystrzeliły pociski w stronę Stanicy Ługańskiej. Wykorzystano ciężką broń artyleryjską, pociski dostały się do placówki przedszkolnej, gdzie wyrządziły szkody. Według wstępnych danych rannych zostało dwóch cywilów
- przekazały ukraińskie służby.
Jak wskazano, zniszczona została okoliczna infrastruktura, a pół miasta pozostaje bez prądu. "Operacja United Forces natychmiast ewakuowała cywilnych mieszkańców do schronów" - wskazano.
W czwartek rano rosyjscy separatyści oskarżyli ukraińskie siły rządowe o ostrzelanie kontrolowanego przez nich terytorium (wskazali, że strona ukraińska "ostrzelała z ciężkiej broni cztery miejscowości, a także pozycje tamtejszej milicji ludowej"). Ukraińska armia stanowczo zaprzeczyła tym oskarżeniom. - Nasze pozycje zostały ostrzelane z zabronionej broni [przez porozumienie mińskie - red], w tym z użyciem artylerii 122 mm, ale ukraińskie wojsko nie otwierało ognia w odpowiedzi - przekazali przedstawiciele ukraińskich sił zbrojnych w rozmowie z agencją Reutera. Ostrzału nie potwierdziły też inne źródła.
Ukraińska armia podała rano, że w ciągu ostatniego dnia na terytorium okupowanym przez separatystów zidentyfikowano 230 jednostek rosyjskiego sprzętu wojskowego, które zostały umieszczone z naruszeniem porozumień mińskich. Obrazuje to poniższa mapa:
Stanica Ługańska leży nad rzeką Doniec - prowadzą przez nią mosty w kierunku Ługańska. To jedna z miejscowości, która została przez separatystów i prorosyjskich bojowników wiosną 2014 r. Jak opisywała "Wyborcza", latem 2014 r. rozpoczęły się walki o przywrócenie ukraińskiej kontroli nad Stanicą i wojsko ukraińskie wróciło do miasta 21 sierpnia. Prowadząca przez miejscowość rzeka stała się linią frontu. "W 2014 i 2015 ukraińskie pozycje znajdujące się wokół Stanicy były intensywnie ostrzeliwane zza rzeki: z czołgów, moździerzy, ciężkiej artylerii i systemów rakietowych Grad. Wiele z pocisków trafiało w samo miasto" - opisywali korespondenci "GW".
W ostatnich dniach Kreml przekazał, że rozpoczął wycofywanie części wojsk spod granic Ukrainy. Biały Dom Biały podaje z kolei, że są to informacje nieprawdziwe, a rosyjskich żołnierzy nie tylko nie ubywa, ale pojawiają się nowi. - Mamy potwierdzenie, że w ostatnich dniach Rosja zwiększyła liczebność swoich wojsk wzdłuż ukraińskiej granicy o siedem tysięcy żołnierzy - powiedział Agencji Reutera wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiej administracji. Tę informację potwierdził również wywiad Estonii. Jak prekazał w środę Mikk Marran, dyrektor generalny estońskiej Służby Wywiadu Zagranicznego, do granicy z Ukrainą zbliża się 10 grup bojowych. Według szacunków estońskich służb rozmieszczono tam już łącznie około 170 000 żołnierzy.
- Rosja prawdopodobnie przeprowadzi ograniczony atak militarny na ten kraj. Inną możliwością może być intensyfikacja walk z siłami rządowymi na granicy z dwoma wspieranymi przez Rosję regionami separatystycznymi we wschodniej Ukrainie. Taka eskalacja jest bardzo prawdopodobna. W ten sposób Rosja prawdopodobnie uzyskałaby wiarygodną możliwość zaprzeczenia (agresji) i uniknęłaby sankcji
- przekazał szef estońskiego wywiadu.
W czwartek o godzinie 12:30 w Brukseli rozpocznie się nadzwyczajny szczyt z udziałem unijnych przywódców ws. możliwej kolejnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę.