Niebezpieczny incydent nad Morzem Śródziemnym. Rosyjskie odrzutowce "ekstremalnie blisko" samolotu USA

Według CNN amerykański samolot lecący nad Morzem Śródziemnym miał "ekstremalnie bliskie" spotkanie z rosyjskimi odrzutowcami. Z nieoficjalnych ustaleń stacji do niebezpiecznego incydentu doszło w weekend.

CNN powołuje się w swoich ustaleniach na "wielu" przedstawicieli amerykańskiej administracji. Źródła nie podały, na jaką dokładnie odległość zbliżyły się rosyjskie odrzutowce. Do incydentu miało dojść nad wodami międzynarodowymi. Rosyjskie samoloty podleciały bardzo blisko do samolotu patrolowego Boeing P-8 amerykańskiej marynarki. Niedługo po tym miało dojść do podobnego zdarzenia. 

Zobacz wideo Jakie mogą być dla Rosji gospodarcze konsekwencje zaatakowania Ukrainy? Ekspert wyjaśnia

Rosyjskie samoloty "ekstremalnie blisko" amerykańskiego. "Nieprofesjonalne"

Źródła CNN opisały zachowanie rosyjskich wojskowych jako "niebezpieczne i nieprofesjonalne". Z nieoficjalnych doniesień wynika, że zdarzenie zostało nagrane.

Oficjalnie przedstawiciele administracji USA nie poinformowali o szczegółach incydentu. Kpt. Mike Kafka z Pentagonu przyznał, że Rosjanie zostali powiadomieni kanałami dyplomatycznymi o "zaniepokojeniu", jakie wywołało zdarzenie. CNN podkreśla, że zbliżanie się rosyjskich i amerykańskich samolotów nie jest rzadkością, ale zwykle interakcje odbywają się bezpiecznie i profesjonalnie. "Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że bliskie i nieoczekiwane spotkania stwarzają ryzyko złej kalkulacji i mogą doprowadzić do incydentu wojskowego" - czytamy w CNN.

Kryzys ukraiński. Nie ma oznak deeskalacji

Sytuacja wokół Ukrainy wciąż jest bardzo napięta. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, poinformował w środę, że Sojusz "nie widzi wycofywania się rosyjskich wojsk spod granicy z Ukrainą". - Dzisiaj widzimy, że Rosja utrzymuje ogromne siły, które są gotowe do ataku. Mają one duże możliwości techniczne i są rozmieszczone od Krymu po Białoruś - podkreślił. 

Więcej wiadomości o sytuacji Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.

Rosyjskie władze już we wtorek twierdziły, że wycofują swoje wojska do baz. NATO już kilka razy podkreśliło, że nie ma na to dowodów. Te same sygnały płyną z administracji USA. - Z przykrością muszę stwierdzić, że jest różnica pomiędzy tym, co Rosja mówi, a tym, co robi. Nie widzimy znaczących zmian w liczbie wojsk rosyjskich przy granicy - przekazał sekretarz stanu Antony Blinken. 

Więcej o: