Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej opublikowało w środę film, na którym widać pojazdy wojskowe wywożone pociągiem. Według zamieszczonej informacji przedstawia jednostki Południowego Okręgu Wojskowego, które zakończyły udział w ćwiczeniach taktycznych na poligonach Półwyspu Krymskiego. Mają się one udać do swoich stałych punktów rozmieszczenia.
"Najnowsza historia mówi nam, że te ogłoszenia nie są prawdziwe. Potrzeba kilku dni na weryfikację" - tak doniesienia o wycofaniu wojsk skomentował Konrad Muzyka, analityk z Rochan Consulting.
"To potencjalnie dobra wiadomość, ale powinniśmy poczekać i sprawdzić, co stanie się z wojskami z Wschodniego i Centralnego Okręgu Wojskowego, szczególnie po 20 lutego. Dopóki pozostaną w pobliżu, Rosja będzie miała zdolność do przeprowadzenia znacznej eskalacji, choć być może już nie w tak krótkim czasie" - stwierdził analityk Rob Lee.
"Nie wyciągałbym pochopnych wniosków. Poczekajmy, aż siły wycofają się po 20-tym [lutego - red.]" - podkreślił Michael Kofman.
Sytuacja na Ukrainie - więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
We wtorek Rosja poinformowała, że wycofuje część wojsk z granicy z Ukrainą. Ostrożnie do tych zapewnień podchodzą NATO, Stany Zjednoczone i sam Kijów. - Są sygnały z Moskwy o chęci kontynuowania rozmów dyplomatycznych, co daje powody do ostrożnego optymizmu. Na razie jednak nie widzieliśmy żadnych oznak deeskalacji w regionie. Rosja zgromadziła siły bojowe, największe od zakończenia zimnej wojny. Wszystko jest przygotowane do nowego ataku. Sojusznicy w NATO jasno podkreślili, że jakakolwiek nowa inwazja na Ukrainę będzie Rosję drogo kosztować - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. - Nie ma żadnych oznak deeskalacji, wręcz przeciwnie, widzimy coraz większą koncentrację wojsk, sprzętu, rakiet, co umożliwia Rosji przeprowadzenie ataku na Ukrainę niemal bez uprzedzenia - dodał.
Dmytro Kułeba, szef ukraińskiego resortu spraw zagranicznych, powiedział, że Kijów tylko wtedy uwierzy, że Rosja zmierza do deeskalacji sytuacji, jeśli zobaczy na własne oczy wycofanie rosyjskich wojsk. - Jeśli zobaczymy wycofanie wojsk, uwierzymy w deeskalację - powiedział.
Joe Biden mówił z kolei we wtorek wieczorem czasu polskiego, że wciąż nie ma na dowodów na wycofanie wojsk. - Nasi analitycy mówią, że mogą pozostawać w niebezpiecznej pozycji. Wzdłuż granicy z Ukrainą pozostaje 150 tys. żołnierzy. Inwazja wciąż jest możliwa, dlatego proszę, aby wszyscy Amerykanie opuścili terytorium Ukrainy - mówił podczas wystąpienia.
- Jeśli Rosja zaatakuje, zjednoczymy świat, żeby przeciwstawić się tej agresji. Jesteśmy gotowi na nałożenie ogromnych sankcji. [...] Jeśli Rosja miałaby uderzyć w najbliższych dniach, koszt będzie ogromny. To spotka się z ogromnym międzynarodowym potępieniem. Świat nie zapomni, że Rosja bez powodu wybrała śmierć i zniszczenie. Uderzenie w Ukrainę będzie raną, którą Rosja zada sama sobie - podkreślił amerykański prezydent.