Prezydent Andrzej Duda rozmawiał w piątek z przywódcami państw NATO. Widekonferencję z udziałem prezydentów i szefów rządów Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Kanady, Włoch, Rumunii i Polski zwołał prezydent USA Joe Biden. W rozmowie brali również udział m.in. sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, szefowa Komisji Europejskiej Ursula Von Der Leyen i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
Tematem była wzrastająca rosyjska obecność na granicach z Ukrainą, omawialiśmy różne scenariusze. Mogę podsumować, że jest absolutna jedność przywódców zachodnich, jest poczucie głębokiej potrzeby solidarności, deklarowanie solidarności wzajemnej i Ukrainie
- powiedział Andrzej Duda po zakończeniu rozmów. - Nie ma żadnych deklaracji o wysłaniu sił militarnych, wojskowych na Ukrainę, ale jest gotowość wspierania Ukrainy finansowo oraz poprzez dostawy broni i innych środków, których będzie Ukraina potrzebowała. Mówimy o środkach defensywnych, czyli służących obronie - podkreślił.
Prezydent dodał też, że działania Władimira Putina doprowadziły do jedności Zachodu, "jakiej dawno nie obserwowaliśmy" oraz "wybuchu patriotyzmu na Ukrainie".
Nie wiem, czy prezydent Putin chciał to osiągnąć. Wszyscy przywódcy mówili jednym głosem, wszyscy właściwie wypowiadali się w sposób bardzo podobny, że jest konieczność dokończenia systemu sankcji, gdyby doszło do ataku. Że trzeba pokazywać twardość i siłę, że trzeba wspierać Ukrainę i nie wolno ustępować, z tym dyktatem nie wolno się zgodzić (...) NATO jest jednością, ma wspólny pomysł na rozwiązanie tego problemu
- podkreślał. O stosunkach z Rosją powiedział z kolei: - Trzeba z Rosją rozmawiać, trzeba prowadzić dialog, ale na pewno nie poprzez ustępstwa powodujące ograniczenie suwerenności, osłabienie Sojuszu Północno-Atlantyckiego, które będą de facto oznaczały realizację szalonych, rosyjskich żądań.
Jak dodał, z uwagi na klauzulę tajności nie może ujawnić więcej szczegółów ze spotkania.